Kapliczka Chrystusa Miłosiernego, Matki Bożej z Guadalupe i krzyż Męki Pańskiej w Sieteszy

Przejeżdzając drogą z Siedleczki do Sieteszy możemy zobaczyć w ogrodzie jednego z mieszkańców trzy obiekty małej architektury sakralnej umiejscowione przy sobie. To dość nietypowy widok, przeważnie na czyjejś posesji stoi albo kapliczka, albo krzyż. Obiekty te wtopinę są w ogród pełen kwiatów i krzewów, więc wygląda to przyjemnie dla oka, a nawet trochę tajemniczo. Najbardziej widoczna jest kapliczka Chrystusa Miłosiernego. Na wąskim postumencie przymocowana jest właściwa kapliczka, typu skrzynkowego. Posiada metalową ramę z dwuspadowym daszkiem i jest z wszystkich stron przeszklona. Wewnątrz znajduje się figura przystrojona jest kwiatami. Przed tą kapliczką ustawiona jest kolejna, mniejsza. Jest to też kapliczka skrzynkowa, przeszklona z trzech stron z daszkiem łukowym. W jej wnetrzu widzimy wizerunek Matki Bożej z Guadalupe, która miała objawić się Aztekowi św. Juanowi Diego Cuauhtlatoatzinowi na wzgórzu Tepeyac, w Meksyku. Według przekazu, w ostatnim dniu objawień, czyli 12 grudnia 1531 roku miało dojść do powstania obrazu Matki Bożej z Guadalupe. Jest to najstarsze objawienie maryjne oficjalnie uznane przez Kościół katolicki (Źródło: Wikipedia). W okolicy nie ma drugiej takiej kapliczki, z takim właśnie patrocinium. Obok tych urokliwych kapliczek stoi pięknie wykonany, metalowy krzyż Męki Pańskiej. Przy tych obiektach ustawione są lampki solarne. Nie są to zabytkowe obiekty, jednak to nietypowe połączenie i powstanie ich w jedym miejscu zasługuje na uwagę. Kilka słów na ich temat przytacza fundator. – Pierwszą kapliczką, która powstała w ogrodzie była kapliczka Pana Jezusa. Byłem w szpitalu i widziałem tam taką  kapliczkę. Uwidziało mi się, by taką mieć. Ta na, której wzorowana jest moja była trochę większa, smukła. Jeden z mieszkańców wsi pospawał skrzynkę i tak powstała. Niedługo po tym powstała druga z Matką Bożą z Guadalupe. Krzyż zrobił brata przyjaciel z Kańczugi – mówi Kazimierz Ziobro z Sieteszy. Te trzy obiekty łączy jedno – wiara fundatora.

Marcin Sobczak