Ilu do podziału tortu?

Coraz bardziej widać, że wybory zbliżają się wielkimi krokami. Obiecywane mamy coraz więcej, każda ze stron wręcz licytuje się, czym nas uszczęśliwić, a w portfelach i tak coraz mniej. Co rusz organizowana jest jakaś impreza, na której dobrze jest się pokazać. Otwiera się obiekty już działające albo takie, do których powstania przyczyniło się symbolicznie. Wszyscy są zadowoleni, pełni energii i kolejnych obietnic na przyszłość. Z tego przepysznie wyglądającego tortu każdy chce uszczknąć coś dla siebie. Mimo że jeden udaje, że mu nie smakuje, a inny wręcz przeciwnie, zjadłby na raz przynajmniej połowę. Kto za tort zapłaci? Nieważne. To będzie już później. Najpewniej jednak będzie to ten, który funduje też wszystkie „plusy” dla innych, a sam, w podzięce za swoją zaradność, otrzymuje mniejszy zwrot podatku, albo i w ogóle ma dopłatę. Na tort dla niego samego więc już nie starczy, chyba że co najwyżej na muffinka. Choć może nie do końca, bo w sklepach kolejki i prawie każdy wyjeżdża z pełnym koszykiem. Narzekań sporo. Ceny wysokie. Pieniędzy mało. Zakupów dużo. W sklepach tłumy. Prawdziwy gospodarczy cud, czy może raczej, ci co nie mają, nawet nie wychodzą już z domu? Nie ma ich, nie widać, więc nie istnieją. Wypadają ze statystyk, które układa się pod tezę, nigdy na odwrót, żeby pasowało i można było elegancko podeprzeć swoje wywody.

Logika nieco pokrętna jak historia pewnej kobiety, która postanowiła poddać się operacji plastycznej, tylko po to, by jej dzieci w przyszłości urodziły się z ładnymi już nosami. O genetyce i dziedziczeniu cech nie słyszała. Przekonana była o słuszności swego działania i dumna, że przechytrzyła naturę. Podobną walkę chcą też podjąć ci, którzy planują zdążyć z formą na lato. Kwiecień i majówka na horyzoncie to dobry moment. Właściwie już niemal ostatni dzwonek. Jeśli nie udało się nam z postanowieniem noworocznym, to właśnie teraz siłownie odnotowują kolejne zrywy chętnych do ćwiczeń. Na użytkowników czekają też otwierane skateparki, stadiony i siłownie na wolnym powietrzu. Można jeździć, biegać, skakać, pływać. W jarosławskim basenie wprawdzie w nieco zimniejszej wodzie, jak się ostatnio skarżono, ale są i plusy tej sytuacji. Nasz organizm, by się ogrzać, zużyje więcej energii i spalimy tym samym więcej kalorii. Będziemy dalej w grze.

A udawanie i odgrywanie swoich ról wychodzi nam świetnie. Jeden udaje, że pracuje, inny że jest przykładnym mężem, bądź synem. Inny, że wcale nie sprzedaje się za tytuły i stanowisko. Uczeń sprawia wrażenie, że się uczy, a rodzic, że go kontroluje. Udajemy przed każdym i przed sobą samym. Nie wiemy już, czy w lustrze widzimy to co widzą inni, to co sami chcemy widzieć, czy to co wykreowaliśmy. Żyjąc w podwójnej rzeczywistości, posiadając wiele kont w mediach społecznościowych czasem możemy zapomnieć przełączyć profil i narobić tym samym niezłego bigosu. Albo gulaszu. Bo i tak wszystko staje na głowie i jeśli tylko ktoś chce udowodnić, że czarne jest białe lub odwrotnie, to tak w końcu pewnie będzie.

 

Dominika Prokuska