Złowił rybę mutanta z dwoma otworami gębowymi

Pod powierzchnią wody niewątpliwie żyje wiele niesamowitych zwierząt, których wygląd może przyprawić o szybsze bicie serca. W ostatnim czasie przekonał się o tym pan Andrzej z Jarosławia, który złowił nietypową rybę. Okaz miał podwójny otwór gębowy. Choć rybę wypuścił, nadal zastanawia się co to mógł być za gatunek. Jego głowę zaprząta również myśl, czy to nie było jakieś wynaturzenie?

 

Pan Andrzej początkiem października wybrał się na ryby nad rzekę San w Jarosławiu. Jego stanowisko znajdowało się nieopodal dawnej przystani. Jak zwykle zarzucił wędkę i przy ciepłej herbatce czekał na dalszy rozwój wydarzeń. W pewnym momencie poczuł, że coś chwyciło jego przynętę. Kiedy zobaczył, co udało mu się złowić, przetarł oczy ze zdumienia.

– Złowiona przez mnie ryba miała dwa otwory gębowe. Stałem w bezruchu przez dobrą chwilę i wpatrywałem się w to, co wyłowiłem. Nigdy czegoś podobnego nie widziałem – opowiada pan Andrzej.

Ryba miała około 20 cm długości. Nie wiadomo jakiego była gatunku.

– Była to ryba mięsożerna, ponieważ skusiła się na wątróbkę – mówi Czytelnik.

– Zdjęcie pokazywałem zaprzyjaźnionym mi wędkarzom. Pytałem, co to mógł być za gatunek ryby, ale żaden z nich nie wiedział. Niektórzy obstawiają, że to mogła być płotka. Inni mówią, że to jaź albo certa. A jeszcze inni z kolei twierdzą, że to jakiś wybryk natury. Jedno jest pewne. Nikt nigdy wcześniej, czegoś takiego jeszcze nie widział – mówi pan Andrzej.

 

Ryba odpłynęła

Pan Andrzej złowioną przez siebie rybę włożył z powrotem do wody. Jak mówi nie miał warunków, aby zapewnić jej jakiekolwiek szanse na przeżycie. Wcześniej zrobił jednak kilka zdjęć i nagrał krótki film, który można zobaczyć na naszym profilu w mediach społecznościowych.

Sytuacja, która spotkała pana Andrzeja ciągle tkwi w jego pamięci. To jak spotkanie ze „złotą rybką” – zdarza się raz w życiu, albo wcale. Wędkarz do tej pory zastanawia się, czy aby na pewno nie miał do czynienia z jakimś wybrykiem natury. W mediach czasami słychać o zwierzętach, które przyszły na świat z dwiema głowami. Dlaczego zatem nie mogłaby narodzić się ryba z dwoma otworami gębowymi? Jednak bardziej racjonalnym wytłumaczeniem jest jednak to, które bierze pod uwagę wędkarz.

– Być może gdzieś dawno, ryba ta była już na haczyku. Może to po nim pozostał właśnie taki ślad? – głowi się pan Andrzej.

Dziwi go jednak, czy ta druga „gęba”, mogłaby aż tak ładnie i równo obrosnąć. – Być może ryba złapała się na haczyk, kiedy była jeszcze bardzo malutka – analizuje.

Takie bowiem rozwiązanie wydaje mu się być najbardziej racjonalne.

 

Pasja z dzieciństwa

Pan Andrzej łowi od najmłodszych lat. Jak mówi, zaczynał na Mazurach, jako kilkuletni chłopiec. Dziś będąc już na emeryturze, lubi przesiadywać z wędką i herbatką nad Sanem. Biwakuje – taka forma relaksu, go odpręża. – Lubię ten dziki nastrój. Swoisty zapach traw i wody. Szkoda mi tylko, że przyroda jest tak zaśmiecana. Wieczorem Sanem płynie szlam. Wzdłuż brzegów walają się śmieci – opowiada mężczyzna.

Czy panu Andrzejowi uda się jeszcze raz złowić tę samą rybę? Raczej wątpliwe, aczkolwiek nigdy nic nie wiadomo.

 

EK