Ok. dwóch tygodni temu, podczas prac związanych z budową trasy energetycznej, pracownicy natrafili na cenne z punktu widzenia historii, pozostałości dawnych kultur.
Co najciekawsze, artefakty nie znajdowały się głęboko.
– Materiał pozyskany został z tzw. jamy trapezowatej. Natrafiliśmy na nią podczas prac związanych z budową trasy energetycznej. Pierwsze materiały odsłoniły się zaraz po usunięciu warstwy humusu, na głębokości zaledwie 30 cm pod powierzchnią. Kolejne odkrywały się do głębokości 160 cm – opowiada Ewa Kędzierska, archeolog pracujący na miejscu.
Wśród artefaktów są głównie fragmenty ceramiki, jest ich kilkadziesiąt. Oprócz tego odkryto też dwa narzędzia z obsydianu (szkła wulkanicznego, którego najbliższa wychodnia znajduje się na Węgrzech), trzy narzędzia z krzemienia oraz fragment poroża jelenia, z którego zapewne wyrabiano ozdoby.
Tuż po odkryciu nie można ze stuprocentową pewnością określić pochodzenia znalezionych przedmiotów, można mieć zaledwie przypuszczenia. Zabytki najpierw trzeba wymyć i wysuszyć żeby konkretnie coś o nich powiedzieć.
–W tym przypadku nie było to łatwe, ze względu na rodzaj ornamentu, po którym określamy chronologię ceramiki i przypisujemy do odpowiedniej kultury. Okazało się, że są to naczynia z okresu neolitu, ale cyklu lendzielsko-polgarskiego, który na naszych terenach reprezentowany jest przez kulturę malicką. To dla nas niemała niespodzianka, tym bardziej, że na pozostałości tych kultur nie napotykamy się często na naszym terenie – wyjaśnia E. Kędzierska.
Na razie prace związane z budową trasy w miejscu odkrycia zostały wstrzymane. Kontynuowane będą natomiast poszukiwania archeologiczne. Niewykluczone więc, że ziemia odkryje kolejne swoje tajemnice.
DP
Czytaj w papierowym wydaniu