Wracamy do korzeni

Wakacje niemal na półmetku, niektórzy już wrócili, a inni dopiero się wybierają. Jak jednak słychać od tych co wypoczynek mają już za sobą, to w tym roku jest inaczej niż do tej pory. Nie chodzi nawet o koronawirusa i związane z nim ograniczenia, choć i tutaj coraz śmielej odzywają się specjaliści przypominając, że nie powinniśmy ulegać całkowitemu rozluźnieniu, bo wirus w nowej postaci czyha tuż za rogiem. Nawet nazwę ma nową, kojarzącą się z mitologią. Wracając jednak do tematu, w wakacjach po nowemu chodzi dziś przede wszystkim o koszty. Kto do tej pory ich nie liczył, to zaczyna to robić, a kto był na tym etapie już wcześniej, to z wypoczynku wyjazdowego nawet rezygnuje. Do łask wracają konserwy i namioty. Restauracje wydające paragony grozy świecą pustkami, bo turyści raczą się hot-dogami z Żabki. Nie jest obciachem kombinowanie, jak zrobić coś taniej i żeby jeszcze przy okazji było to fajne. W sumie może wielu z nas doszło do ściany i atrakcje związane z wydatkami ich już nie cieszą? Wolą bezpłatny spacer po lesie, rowerowe przejażdżki… Kosztów jednak całkiem ściąć się nie da. Życie kosztuje, a wakacje kiedyś się kończą. Może to i dobrze, bo najpierw na ten urlop czekamy, a potem okazuje się, że i tak nie potrafimy odpoczywać i wracamy jeszcze bardziej sfrustrowani do biura.

Wydatkiem spędzającym sen z powiek wielu rodaków jest zakup opału na zbliżającą się zimę. Wysokie temperatury i słoneczko nie mają tu nic do rzeczy. Zima przyjdzie szybciej niż się nam wydaje i zaskoczy, nie tylko drogowców. Lepiej więc być przygotowanym, ale jak, gdy albo brak jest węgla czy pelletu, lub dochodzą do absurdalnych cen, gdy się już pojawiają. Ci, którym zależało na środowisku i dostosowaniu się do przepisów, wymienili domowe źródła ogrzewania z kopciuchów na piece gazowe lub na pellet. Inni poszli też w prąd i pompy ciepła. Jak dziś się ich wynagradza? To proste, dopłatami do zakupu węgla. Ktoś tam na górze uznał widocznie, że skoro kogoś było stać na wymianę pieca to i będzie go stać na opłacenie rachunków za gaz lub zakup pelletu za ponad 2 tysiące złotych za tonę. Miało być eko i walka ze smogiem, dziś już nikt o tym zdaje się nie pamiętać. Mamy za to garść porad, jak żyć. Można przecież mniej jeść i tym samym mniej kupować. Świetnie, odchudzanie w pakiecie, inflacja mniej dotyka i w portfelu więcej zostanie! Dom trzeba ocieplić przed zimą, więc ci co czekają, niech już zaczynają, będą potrzebowali mniej węgla i w ogóle mniej wszystkiego. A by nocować w lesie, co proponują Lasy Państwowe, to już w ogóle nie trzeba niczego z tych rzeczy, które wydają nam się tak niezbędne i za którymi dziś gonimy. Survival! Jak nauczymy się tego, jak przetrwać w ekstremalnych warunkch w dziczy, to później nawet nasz dom z pustą lodówką i zimnymi kaloryferami wyda nam się apartamentem all inclusive.

 

Dominika Prokuska