Wystawę pt. „Wszyscy Święci i Święte Boże” można obejrzeć do 31 lipca.

Święci w obrazach

Oleodruki, obrazy fabryczne, „obrazy święte” – o ich miejscu i roli w kulturze ludowej, o ich znaczeniu dla pobożności ludowej oraz o chrześcijańskich świętych opowiada wystawa w przeworskiej Galerii Magnez, złożona z kolekcji Edwarda Rożka z Soniny i Dariusza Zygmunta z Pantalowic: „Wszyscy Święci i Święte Boże”.

 

Etnograficzna wystawa opisuje swymi środkami wyrazu kulturę ludową, kulturę ludu wiejskiego, kulturę, którą niektórzy uważają za twór już zanikający, nierealny, nieistniejący. Takie jej cechy jak przywiązanie do tradycji, konserwatyzm, religijność powiązana z obrzędowością, praca na roli i mocny związek z przyrodą, silne więzi społeczne w obrębie rodziny i wsi, nie stanowią już zwartego kompleksu cech typowych dla całej społeczności wiejskiej. Mieszkańcy współczesnej wsi otwarci są na nowości i zmiany, świadomość i docenianie czy duma z dziedzictwa wsi nie są powszechne, przekaz międzypokoleniowy nie odgrywa już tak znacznej roli. Kulturę ludową w jej pełni, znają i rozumieją już tylko nieliczni mieszkańcy wsi.

Fabryczne obrazy religijne, zwane oleodrukami, stanowią naturalne, wręcz pierwsze, wizualne, skojarzenie z dawną, tradycyjną kulturą wsi i wskazują na istotną cechę tej kultury, jaką była głęboka pobożność. W opuszczonych drewnianych chałupach, których ostatnimi mieszkańcami byli ludzie rodzeni w 1. połowie XX wieku, spotyka się pozostawione stare obrazy: harmonijna para Serce Maryi i Serce Jezusa, wizerunki Matki Bożej z Dzieciątkiem, św. Antoni, św. Teresa. „Święte obrazy” darzono szacunkiem i kultem, gdyż przedstawiały osoby boskie i świętych oraz dlatego, że były poświęcone – skropione wodą święconą, a zatem tkwiła w nich moc religijna.

Budzą rozmaite odczucia, i respekt, i pogardę. Kolekcjoner Edward Rożek z Soniny nazywa je „podróbkami”, gdyż nierzadko były masowo produkowanymi kopiami dzieł malarzy z okresu baroku czy tzw. Nazareńczyków z 1. połowy XIX w. Z powodu swego schematyzmu, bezrefleksyjnego idealizmu, masowości, znacznego uproszczenia przekazu, niekiedy obrazy te umiejscawia się na granicy kiczu.

Osoby Boskie i święte, piękne duchem, musiały posiadać równie piękne twarze, proporcje ciała, szaty.   Wizerunki na fabrycznych obrazach celowo, ale z umiarem, idealizowano. Wizerunki, „obrazy prawdziwe”, przywiezione z odpustu, sanktuarium, zakupione, poświęcone, stały na straży bezpieczeństwa i moralności. Oczy świętych i Osób Boskich – patrzyły, spoglądały, czuwały; na kolana padano przed nimi z prośbami o wstawiennictwo i pomoc, przed obrazami odmawiano ranny i wieczorny pacierz. Dla dobrych – wizerunki świętych były pokrzepieniem i pomocą, dla złych – wyrzutem sumienia i niewygodnym świadkiem złych myśli, mowy i uczynków. Niełatwo jest przejść obok nich obojętnie; obrazy z wiejskich domów mają swą opowieść – należały do babci, ktoś przed tym obrazem coś wyprosił, ten obraz był obecny w domu przez kilka pokoleń, został przewieziony z rodzinnego domu tysiące kilometrów, jest pamiątką. Nasi przodkowie zniszczone poświęcone obrazy palili lub wynosili na strych. Współcześni, pośpiesznie porządkując czy likwidując stare niepotrzebne domy, wzdrygają się przed wrzuceniem obrazów religijnych do śmietnika, bo to „święte obrazy” – tkwi w nich sacrum, widzialne i odczuwalne.

 

Katarzyna Ignas

Muzeum w Przeworsku