KODAK Digital Still Camera

Ślad Leonarda da Vinci?

Przeworszczanin Henryk Pelc jest w posiadaniu interesującego przedmiotu – kopiarki rzeźbiarskiej. Jej wynalezienie przypisywane jest samemu Leonardo da Vinci. Ta pochodzi z okresu przedwojennego. Używana była przez ojca pana Henryka, Stanisława Pelca, który był rzeźbiarzem. Odnawiał po wojnie m.in. Zamek Królewski w Warszawie. Kopiarka służyła do powielania detali architektonicznych.

 

Kopiarka wykorzystywana była zarówno do kopiowania rzeźb drewnianych jak i kamiennych, głównie jednak przy obróbce alabastru czy marmuru. Narzędzia tego używał przeworski rzeźbiarz, artysta Stanisław Pelc. Praktykował u Antoniego Rarogiewicza. Następnie kształcił się w szkole średniej Przemysłu Artystycznego we Lwowie. W latach 30. ubiegłego wieku został zatrudniony w Fabryce Alabastru księżnej Heleny Czartoryskiej w Żurawnie nad Dniestrem. Tam poznał takich mistrzów jak Olinto Bertini i Michał Glent. Po II wojnie światowej brał udział w odnawianiu Zamku Królewskiego w Warszawie, gdzie wyrzeźbił 9-tonowy kartusz na wieży zegarowej oraz zrekonstruował 7 kominków w Sali Canaletta. W pracy wykorzystywał kopiarkę. Narzędzie to przetrwało do dziś w bardzo dobrym stanie. Patrząc na ten dość prosty przedmiot w głowie powstaje pytanie w jaki sposób jej używano? – Kopiarka do rzeźbienia została wymyślona najprawdopodobniej przez mistrza Leonarda da Vinci. Posługiwano się nią na zasadzie działania cyrkla. Proces kopiowania jakiejś rzeźby polegał na tym, że model i materiał, z którego ma być eksponat, wykonany przymocowywano w sposób trwały. Kopiarka miała ustalony punkt zaczepienia. Ustawiając końcówkę cyrkla na modelu w sposób trwały, kopiarkę przenoszono w kierunku materiału i lokalizowano ten punkt na materiale. W ten sposób przenoszono X punktów, w zależności jaką dokładność odwzorowania rzeźby chciano uzyskać – tłumaczy Henryk Pelc. Nie jest do końca wiadome jak znalazła się w posiadaniu przeworskiego rzeźbiarza – Przypuszczam, że ojciec zdobył ją od Włochów. Zapewne od Bertiniego, przy którym doskonalił swe umiejętności w czasie pobytu w Żurawnie. W Polsce raczej nie było przed wojną produkcji takich urządzeń do rzeźbienia – mówi pan Henryk.

To interesujące urządzenie do powielania rzeźb jest dość unikatowe. – Myślę, że może to być obecnie jedyny taki eksponat w Polsce. Byłem w różnych muzeach i nie widziałem nigdzie podobnego – dodaje przeworszczanin.

 

Marcin Sobczak