Silnik do remontu, a mechanik miał tylko wymienić olej

Końcem września ubiegłego roku pani Bożena z Gorliczyny oddała samochód do mechanika. Miał wymienić olej i czujnik. Zlecone wymiany wykonano i zaczęła się jazda. Ponad miesiąc właścicielka opla jeździła do fachowca z reklamacjami. Ten na początku coś poprawiał. Potem tylko zbywał. W końcu silnik wysiadł. Rzeczoznawca ocenił, że doszło do poważnych uszkodzeń jednostki napędowej, a mechanik nawet nie chce rozmawiać.

 

– W środę, 28 września ub. r. odebrałam samochód od mechanika po wymianie oleju i czujnika ciśnienia. W piątek zaświeciła się kontrolka. Pojechałam do zakładu. Popatrzyli, dolali setkę oleju i stwierdzili, że wszystko jest w porządku – opowiada pani Bożena. Niestety kontrolka ciśnienia oleju znów się zapaliła. Potem zgasła i znów się zapaliła. Właścicielka opla vectry udała się powtórnie do zakładu, w którym wymieniono olej. Tam usłyszała, że winny może być wymieniony czujnik i po zamontowaniu nowego problem zniknie. Czujnik wymieniono. Problemy z kontrolką pozostały. Właścicielka odwiedziła mechanika kolejny raz. Poprawili naprawione i miało być dobrze. Ponad miesiąc odwiedzała zakład. W końcu powiedzieli, że z silnikiem jest wszystko w porządku, a problem może być po stronie instalacji elektrycznej. Uspokojona taką opinią pani Bożena wybrała się w dłuższą trasę. Wcześniej sprawdziła olej. Stan był właściwy. Wracając zatrzymała się na stacji benzynowej niedaleko domu i już nie udało się uruchomić silnika. Opel trafił na lawetę, a potem do warsztatu. – Zawiozłam go do innego mechanika, bo po tych przejściach przestałam wierzyć w solidność poprzedniego. Tam okazało się, że w misce olejowej jest mnóstwo opiłków i pełno silikonu – wspomina właścicielka opla.

Pani Bożena skontaktowała się z warsztatem, gdzie dokonano feralnej wymiany oleju. Mimo starań nie udało się jej porozmawiać z właścicielem, a niezbyt uprzejmi pracownicy nie potrafili zająć stanowiska. Kolejne próby spełzły na niczym, ale w końcu z panią Bożeną skontaktował się przedstawiciel ubezpieczyciela firmy. Po oględzinach silnika stwierdził, że za dużo silikonu i brak uszczelki doprowadził do zniszczenia pompy oleju i trzeba m.in. wymienić rozrząd. Szkody wycenił na 3,8 tys. zł. Mechanik, u którego pani Bożena zostawiła auto ocenił, że koszty naprawy mogą być większe, więc właścicielka zasięgnęła opinii rzeczoznawcy. Ten uznał, że przez niedostateczne uszczelnienie smoka zasysającego olej do pompy doszło do jej zatarcia i wewnątrz silnika pojawiły się opiłki. Według niego oprócz pompy należy wymienić hydrauliczne popychacze, koła faz rozrządu i uszczelniacze na trzonkach zaworów.

Ponieważ pani Bożenie nie udało się skontaktować z właścicielem warsztatu, w którym doszło do wadliwej wymiany oleju, czeka na zakończenie remontu silnika. Chciała dojść do porozumienia. Teraz, gdy już będzie wiedziała jakie koszty poniosła ma zamiar dochodzić swoich roszczeń.

Koszt wymiany oleju, którą spowodowała awarię silnika wyniósł 1 240 zł. – O września praktycznie nie mam samochodu. Koszty remontu mogą być wysokie, a właściciel warsztatu nie znalazł dla mnie nawet chwili czasu – narzeka pani Bożena.

Próbowaliśmy skontaktować się z szefem znajdującego się w Przeworsku warsztatu. W ubiegłą środę powiedziano nam, by dzwonić między godz. 8 a 10. Niestety potem już nikt nie odbierał telefonu.

erka