Niepotrzebne nerwy

SIATKÓWKA – I LIGA: Po dwóch partiach jarosławianki prowadziły 2:0, ale pozwoliły dojść do głosu gliwiczankom i doprowadzić do tie-breaka a w efekcie do niepotrzebnych nerwów. Na szczęście dla gospodyń, skończyło się po ich myśli.

 

SAN-Pajda Jarosław – AZS Politechniki Śląskiej Gliwice 3:2
(25:20, 25:20, 23:25, 10:25, 15:10)

SAN-Pajda: Stepko (13), Chmielewska, Nowak (7), Saj (17), Dąbrowska (1), Dudek (27), Murdza (libero) oraz Krysztofiak (4), Papszun, Bagniak (2), Bazan (1) i Szymańska
AZS: Napalkova (5), Ciesielczyk (17), Skowron (17), Nudha (10), Cygan (10), Skiba (15), Szmigielska (libero) oraz Wilczek

Ten mecz dla Sanu-Pajda miał ważne znaczenie w kontekście gry o prawo gry w pierwszej czwórce. Pierwszego seta miejscowe wygrały w stosunki 25:20. Już na początku zbudowały sobie dwa punkty zapasu. Politechnika miała kilka dobrych akcji i była przez chwilę na plusie 10:8, ale gdy w polu zagrywki stanęła Aleksandra Dudek jarosławianki szybko odrobiły straty. Nas zespół bardzo czujnie grał na siatce i nieźle radził sobie na zagrywce. W drugiej partii gospodynie poszły za ciosem, odrzuciły od siatki swoje rywalki i po zbiciu Katarzyny Saj prowadziły 7:3. Potem był remis 9:9, do którego doprowadziła Elena Napalkova, ale za moment znowu dominowała drużyna Sanu-Pajda. Przy serii zagrywek Wiktorii Nowak, tablica wyników wskazała prowadzenie gospodyń 14:10, a po asie serwisowym Dudek było 17:12 dla jarosławianek.

Gdy wydawało się, że trzeci set będzie tylko formalnością nie mające nic do stracenia gliwiczanki po bloku na Aleksandrze Dudek zaczęły od prowadzenia 4:2. Do stanu 7:7 grano punkt za punkt i wtedy podopieczne trenera Piotra Pajdy się zatrzymały. Politechnika uciekła nawet na pięć punktów. San-Pajda gonił, doprowadził do remisu po 22, ale wysiłek jakie włożyły w to jarosławskie siatkarki nie pozwolił im opanować emocji w końcówce i z wygrania tej partii cieszyły się przyjezdne. O czwartym secie nasze dziewczyny powinny szybko zapomnieć, bo zupełnie im nic nie wychodziło. O wszystkim decydował więc tie-break, który wyrównany był tylko na początku. Później przewagę osiągnęła drużyna Sanu-Pajda i mogła triumfować.