Martwy ryś na podwórku

Mieszkanka Woli Węgierskiej nie kryła zdziwienia, gdy nieopodal domu z topniejącego śniegu wyłoniła się głowa rysia. Padłe zwierzę leżało praktycznie na podwórku. – Skąd wziął się największy kot Europy w terenie, gdzie rysie nie występują, dlaczego przyszedł w pobliże domu i co było przyczyną śmierci – zastanawiała się właścicielka.

 

Rysia znalazła w niedzielę, 21 lutego. Powiadomiła syna. Ten przekazał informację policji. – Policjanci z posterunku w Pruchniku odebrali zgłoszenie w niedzielę około godz. 16. Pojechali na miejsce. Padłym rysiem zajęli się pracownicy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie – informowała asp. szt. Anna Długosz, oficer prasowy KPP w Jarosławiu.

– Leżał kilka metrów od domu. Widać było tylko głowę. Nie ruszaliśmy go tylko wezwaliśmy policję i inspektorów ochrony środowiska – opowiada syn właścicielki. – Jeszcze przed opadami śniegu mama zauważyła, że jakieś zwierzę kręciło się koło gospodarstwa. Myślała, że to pies. Odpędziła je. Zauważyła, że kuleje. Potem ryś już się nie pojawiał. Topniejący podczas ocieplenia śnieg pokazał, że zwierzę padło koło domu. Ktoś mówił, że w tym rejonie wypuszczono jesienią parę rysi, ale nie mam potwierdzenia – dodaje.

Z notatki spisanej przez pracownika RDOŚ w Rzeszowie wynika, że właścicielka zauważyła rysia wcześniej, ale go nie rozpoznała. Uważała, że koło zabudowań kręci się pies. – Ze śniegu wystawała głowa z charakterystycznymi dla rysia pędzelkami na uszach. Nie było wątpliwości z rozpoznaniem. Po odsłonięciu ukazało się ciało z zapadniętym brzuchem i znacznie wychudzone. Była to kotka w średnim wieku. Miała złamaną tylną prawą nogę. Zdechła z przyczyn naturalnych z powodu wycieńczenia – opisuje Łukasz Lis, rzecznik prasowy RDOŚ.

W piątek pod Przemyślem również znaleziono padłego rysia. Nie miał zewnętrznych obrażeń ani ran. Ł. Lis zauważa, że wśród rysi pojawił się świerzb i już kilka osobników zdechło z tego powodu.

– Rysie bardzo rzadko pojawiają się w naszych lasach. Nie ma osiadłych na stałe, co najwyżej przechodzą przez teren nadleśnictwa. Podobnie jest z niedźwiedziami – informuje Tomasz Smędra, nadleśniczy Nadleśnictwa Kańczuga obejmującego swoim zasięgiem Wolę Węgierską. Pojawiają się też żubry, ale są to pojedyncze osobniki nie zagrzewające zbyt długo miejsca. W lutym widywano żubra w rejonie Tuligłów i Woli Węgierskiej. W ubiegłym roku przespacerował przez powiat jarosławski i przeworski. Wilki też można spotkać.

Coraz częściej spotykamy rzadko wcześniej widywane gatunki. Do wilków, żubrów dołączają rysie. Świadczy to, że natura w naszym regionie ma się nieźle.

erka