Krzyż na mokradłach w Hawłowicach

W regionie mamy wiele krzyży przydrożnych, których historia jest znana, są też takie o których krążą różne podania, czy legendy i tak jest w przypadku krzyża na mokradłach w Hawłowicach. Krzyż ten odnajdziemy kilkadziesiąt metrów od drogi z Hawłowic do Bystrowic. Miejsce, gdzie się znajduje jest terenem podmokłym z wysokimi trawami, rośnie tam też kilka drzew, więc trzeba wysilić wzrok, by dostrzec z drogi ten obiekt. Po drugiej stronie drogi widać aleję, która prowadziła do dworskiej zabudowy w Hawłowicach Górnych. Krzyż jest metalowy, a na nim mieści się wizerunek ukrzyżowanego Chrystusa. Jest więc to krzyż Męki Pańskiej. Pomalowany jest na srebrny kolor i ustrojony sztucznymi kwiatami. Przy krzyżu rośnie rozłożysty krzew. Na początku w tym miejscu był drewniany krzyż. Z czasem jednak uległ zniszczeniu i obecnie odnajdziemy metalowy. Kiedy postawiono krzyż na tym podmokłym terenie? Analizujac XVIII-wieczną, austryjacką tzw. „Mapę Miega” można go odnaleźć. Obok niego przebiegała droga, której dzisiaj nie ma. Ponieważ zanaczony jest na mapie z tego okresu można mieć przeświadczenie graniczące z pewnością, że powstał w miejscu, w którym coś się wydarzyło. Na pewno nie postawiono go tak po prostu „Na chwałę Bożą”. W tym okresie tak nie robiono. Jak się okazuje są osoby, które znają opowieści związane z tym obiektem i miejscem, w którym się znajduje. Są to podania i trzeba się z tego cieszyć, ponieważ jest to jakikolwiek ślad po tym, co mogło się wydarzyć tutaj przed kilkoma wiekami. – Różne historie związane są z tym miejscem. Jedna z wersji mówi, że ponoć ktoś z końmi się tam utopił. Teren był i jest bagnisty, są tam mokradła więc mogło tak być, ale to tylko podanie – mówi Piotr Załucki, sołtys Hawłowic.

Krótka, ale interesująca informacja. Czy jechał ktoś tamtędy do dworu i wydarzyła się tragedia? Można się zastanawiać. Historia ma to do siebie, że nie jest do końca poznana i wiele jest jeszcze do odkrycia. To właśnie jest piękne.

 

Marcin Sobczak