Kilometry w ciszy i modlitwie

Około 400 osób wzięło udział w XI edycji Ekstremalnej Drogi Krzyżowej, która po wieczornej Mszy św. w piątek, 17 marca wyruszyła spod jarosławskiego Opactwa.

 

Noc, cisza, samotność i co najmniej 40 kilometrów wędrówki. Ekstremalna Droga Krzyżowa to forma duchowości dla tych, którzy nie boją się wyzwań. W tym roku jedną z osób, które postanowiły uczestniczyć w tym wydarzeniu, był m.in. 30-letni Piotr. Szedł po raz pierwszy.

Wybrał trasę do Przeworska liczącą około 45 kilometrów. Tę samą trasę wybrała również Paulina i Cecylia. Z jakich względów młodzi ludzi zdecydowali się na udział w Ekstremalnej Drodze Krzyżowej?

– Z potrzeby serca. Każdy z uczestników ma jakieś intencje. Jedni za coś dziękują, inni o coś proszą. Jedni idą w swoich intencjach, inni w intencji jakiejś osoby – mówią.

Uczestnicy EDK idą samotnie lub w niewielkich grupach po drodze zatrzymują się na 14 stacjach, na których czytane są rozważania. Na barkach niosą brzozowy krzyż. Szlak pokonywany jest bez rozmów i przerw na pikniki. Pokonanie takiej trasy zajmuje przeciętnie około 10 godzin. Nie ma zagwarantowanej pogody, dlatego wybierając się w trasę, trzeba zaopatrzyć się m.in. w termos z gorącą herbatą, wygodne i wodoodporne buty oraz ciepłe ubrania.

Droga Pauliny, Cecylii i Piotra przebiegła w miarę spokojnie. Jak opowiadają młodzi ludzie, w pewnym momencie, trochę strachu napędził im bażant, który wyłonił się z zarośli i narobił hałasu, ale poza tym nie doświadczyli jakichś większych niedogodności. Raz tylko zboczyli z trasy.

– Na początku szliśmy według mapy, która wyznaczała trasę. Jednak w pewnym momencie uświadomiliśmy sobie, że zabłądziliśmy. Dziewczyny pobrały wtedy aplikację z trasami i w dalszej drodze korzystaliśmy już tylko z niej – opowiada Piotr, który pokonywał kolejne kilometry, mając w myślach słowa św. Jana Pawła II „Miłości bez Krzyża nie znajdziecie, a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie”.

Droga była urozmaicona. – Trochę szliśmy polami, kawałek lasem. Najpierw droga wiodła wzdłuż Sanu, później wzdłuż Wisłoka. Przed godziną 10. dotarliśmy na miejsce – mówi Piotr, ciesząc się, że po około dwunastogodzinnej tułaczce całej ich trójce udało się szczęśliwie dotrzeć do celu, choć łatwo nie było. – W pewnym momencie pojawia się kryzys, zwątpienie. Opadasz z sił. Nogi odmawiają posłuszeństwa, a końca drogi nie widać. Chcesz zrezygnować, położyć się już spać, ale wiesz, że to nie jest takie proste. Jesteś przecież gdzieś daleko od domu, na jakimś pustkowiu. Wiesz, że musisz się zebrać i iść dalej – opowiada jedna z pątniczek. – Udział w EDK jest dobrą okazją do zatrzymania się i zgłębienia tajemnicy Krzyża. Można zawalczyć ze swoimi słabościami i pokusami oraz próbować zrozumieć sens cierpienia – zauważa Piotr.

EDK nie jest współzawodnictwem sportowym ani przygodą. – To jest droga do spotkania ze swoją duszą. Z Bogiem. To sposób na zmianę życia. Jest dobrym rozwiązaniem dla ludzi, którzy dużo pracują i trudno im znaleźć czas dla siebie i swojej duszy – mówią organizatorzy tego wydarzenia.

 

Ponad 400 uczestników

– W tym roku udział w jarosławskiej EDK zarejestrowały przez strony internetowe 403 osoby. Szacujemy, że taka sama była realna liczba uczestników. Na trasy o długości powyżej 40 km wybrały się 243 osoby a na trasy krótsze, tzw. Preludium do EDK – 160 osób – informują organizatorzy.

W tym roku do wyboru było 19 tras. Największą frekwencję w grupie tras dłuższych lub równym 40 km miały trasy do Przemyśla przez Drohojów (46 km) i do Wielkich Oczu (41 km) – po 30 osób oraz na Kalwarię przez Gruszową (63 km) – 42 osoby. W grupie Preludium do EDK od wielu lat największym powodzeniem cieszy się trasa do Przeworska przez Ujezną, którą wybrały 62 osoby. Kilka osób wybrało własne warianty tras, inne niż zaproponowane.

Świadectwa osób, które brały udział w EDK, można znaleźć na stronie internetowej: https://edk.opactwo.pl.

EK