Gra w podchody

Jedni krzyczą, że węgla im braknie i zamarzną, inni że wręcz przeciwnie – węgla mamy pod dostatkiem i dla każdego starczy. Wszystko zależy od tego, jakiej medialnej narracji się uczepimy. Po jednej i po drugiej stronie nie brak jednak walki, by wypaść jak najlepiej, a szary obywatel jest gdzieś tam na końcu. Tak dzieje się na każdym niemal szczeblu władzy.

Niewielką tego próbkę mamy i na swoim lokalnym podwórku. Od jakiegoś czasu sesje Rady Powiatu Przeworskiego ogląda się jak serial z dużą ilością zwrotów akcji. Wcześniej, gdy była zgoda w Radzie, oglądalność była znikoma. Było przewidywalnie, kolejne uchwały przechodziły, sesje trwały stosunkowo krótko. Dla społeczności niby dobrze, liczba odsłon jednak zdecydowanie większa jest dopiero teraz, gdy kolejne karty lądują na stole, a nadrzędnym celem tej gry jest nie dobro powiatu, ale jak dowalić drugiej stronie i zająć jak najlepszą pozycję przed kolejną rundą.

Podobnie jest z wypadkami drogowymi – niby dobrze, jak ich nie ma, ale jak już się wydarzą, to ciekawią wszystkich. Społeczeństwo jest żądne krwi, tragedii, nieszczęścia innych. Bo lubi patrzeć. Bo lubi się dowartościować, że innym jest gorzej. Ludzie jednocześnie krzyczą, że media to hieny i z aparatem wejdą wszędzie, potem i tak jednak patrzą na wykonane i opublikowane przez nich zdjęcia, potwierdzając tym samym, że wydania z tragediami przeważnie sprzedają się lepiej.

Pod koniec sierpnia Minister Zdrowia ogłosił radosną nowinę, że refundowane będzie leczenie terapią genową dzieci chorujących na SMA, które zmagają się z mozolnymi zbiórkami na astronomiczne kwoty. Pięknie było jednak tylko chwilę, bo szybko okazało się, że większość zdiagnozowanych już dzieci, z tej chojnej pomocy nie skorzysta. Obiecać coś i dać, ale jednocześnie nie dać – wszak wizerunkowe mistrzostwo. Bo kto tam doczyta drobnym druczkiem to, co bezpośrednio go nie interesuje… A że rodzice tych dzieci zamiast spędzać z nimi czas, nadal będą jeździć po wszystkich okolicznych festynach i stawać na głowie, żeby zdążyć uratować swoje dziecko, to już mniej dla takich osób ważne.

Jeśłi chodzi o podarunki, to coś dał też i sąsiedni przeworskiemu powiat. Workoplecaki z logiem Jarosławskich Potyczek Ortograficznych robią obecnie furorę na kontynencie afrykańskim. Przekazano je za pośrednictwem mieszkanki Szówska biorącej udział w misji medycznej „Doctors Africa”. Na zdjęciu opublikowanym na facebook’u przez Powiat Jarosławski widać uśmiechnięte dzieci w Tanzanii z plecakimi w rękach. Być może uśmiechają się, bo jeszcze najwyraźniej nie zdają sobie sprawy, z jakimi trudnościami wiążą się tajniki polskiej ortografii. Na pocieszenie można dodać, że nie muszą się martwić, bo i rdzenni Polacy mają czasem problem ze swoim ojczystym, niełatwym przecież, językiem.

 

Dominika Prokuska