Sezon imprez plenerowych trwa w najlepsze. Wszystkim jednak nie dogodzi i tak, jak trawa zieleńsza jest u sąsiada, tak i gwiazdy zapraszane na koncerty zazwyczaj wydają się bardziej świecić w tych sąsiednich, a nie własnych gminach. Na swoje można tylko ponarzekać, że się nie postarali, bo: piwo nie było zimne, dmuchańce za drogie, a ochrona „trzepała” przy wejściu ze wszystkiego. Mimo niezadowolenia i tak na te imprezy przybywają tłumy ludzi, co pokazują relacje. Wygląda więc na to, że potrzebujemy takiego resetu. Resetu, który pozwoli i się pobawić i ponarzekać jednocześnie, bo to właśnie lubimy.
Chwili na odpoczynek nie mają za to nasi politycy w tym gorącym, przedwyborczym czasie. Gdy czytamy gazety lub oglądamy telewizyjne wiadomości, nie można oprzeć się wrażeniu, ze są oni wszędzie. Może znaleźli eliksir dający niezwykłe moce, pozwalający im na znalezienie się w kilku miejscach jednocześnie? I tak otwierają lotniska, szatnie i stadiony, kosztują pierogów i kaszanek na jarmarkach, przemawiają, przecinają wstęgi, podają ręce, a uśmiechy nie schodzą im z twarzy. Jak to robią?
Zwykły człowiek, gdy ogarnie obowiązki zawodowe, to czekają go jeszcze te domowe. W międzyczasie z tyłu głowy trzeba mieć zaplanowaną wizytę u lekarza i to, by załatwić coś w urzędzie. Trzeba też przypilnować dziecka, zainteresować się co robi, wybrać się z nim na plac zabaw lub kupić kilka rzeczy, bo „znowu wyrosło”. Jeśli ma się ogród, to też wypada o niego zadbać. Bo np. gdy skosi trawę z jednej strony, z drugiej już trzeba poprawić. Należy zadbać o kwiaty i drzewa, jeśli się już je posadziło. I o oczko wodne przy altance, bo miało być tak fajnie, żeby posiedzieć wieczorem. Tylko nie ma kiedy.
Kiedyś było jakby łatwiej. Nie miało się dużych możliwości, a w związku z tym, też i wielkich oczekiwań. Cieszył urlop na działce, który sprawiał, że naprawdę wypoczywaliśmy. Dziś padamy ofiarą własnych wymagań wobec siebie. Tylko czy to jeszcze nasze oczekiwania, czy strach przed wizerunkiem w oczach innych? Na odpoczynek i relaks pozostaje niewiele czasu, a przecież też są ważne, jeśli nie najważniejsze, bo bez regeneracji, nie będzie niczego innego. Mamy wakacje, ale wielu z nas pracuje. Warto skorzystać z rady, by na swój relaks rezerwować czas w kalendarzu. I nie przesuwać kosztem czegoś. Bo zawsze jest coś do zrobienia. Bo pranie. Bo sprzątanie. Bo działka. Później może zabraknąć „prądu” i wtedy już na pewno tego wszystkiego nie ogarniemy. I nie jest tu mowa wyłącznie o energii, którą mamy w gniazdkach, a której ceny szybują ostatnio w górę.
Dominika Prokuska