Dziel i kochaj

Jarosławianie mogą uzewnętrznić swoje uczucia i opowiedzieć za co kochają swoje miasto. Nie kochających nie pytają, więc niech siedzą cicho. Burmistrz tłumaczy, że badania, ankiety i dyskusje mają ogromne znaczenie, bo porządkują plany i decydują o kierunku rozwoju. Od lat mamy zatrzęsienie warsztatów i konsultacji, a miasto się zwija. Widocznie te spotkania taki kierunek pokazują.

 

Jarosław można pokochać. Ktoś zapewnia, że wzniosłe uczucia pojawiły się dzięki pomysłom burmistrza. Inny zauroczył się świętym spokojem. U kogoś serce przepełniła miłość do smaku lodów. Kolejny poszedł dalej i wyjawił, że zakochał się w atmosferze miasta. Kochliwi wiedzą, że miłość ma różne barwy, imiona i sposoby realizacji. Można przecież docenić otwarcie władz na przedsiębiorców obrazujące się w tym, że w każdym zakątku miasta są oferty z lokalami do wynajęcia. Niejednemu cieplutko zrobiło się koło serduszka, gdy kiedyś usłyszał, iż burmistrz ze swoimi specjalistami robi wszystko, by ruch na Grunwaldzkiej usprawnić i nawet rozmawia z właścicielami galerii. Ktoś powie, że skoro robi wszystko co może i nic nie zrobił, to widać ile może. Tym nie należy się przejmować, bo zazdrość bardzo często towarzyszy zakochaniu.

Jakby nie patrzeć projekt za co kochasz Jarosław jest fajny. Dziwi tylko, że wychodzi z założenia, iż nie ma człowieka, który Jarosławia nie kocha. Tak wynika ze skierowanego do wszystkich pytania. Czyżby ktoś szedł w stronę socjotechniki?

Wiemy, że sposób przekazania informacji ma duży wpływ na odebranie treści. Dlatego mamy taką zawieruchę z telewizjami. Z innymi mediami też. Czytając chociażby informację o Złotych Godach w Radymnie mieście nasuwa się wniosek, że najważniejszymi osobami podczas uroczystości wręczenia medali za długoletnie pożycie małżeńskie są po kolei burmistrz, przewodniczący rady razem ze swoim zastępcą, sekretarz i skarbnik. Jeśli komuś wydawało się, że są to pary, które pół wieku ze sobą wytrzymały, to czytając zrozumie, iż się pomylił. Jubilaci są tylko przyczynkiem do włodarzy.

Karmienie nas wyselekcjonowanymi treściami może mieć różne odbicie. Choćby sprawy płci i tęczy. Pokazał to około 35-letni wrocławianin, który widząc przed kościołem afisz z napisem „zmień piec” wrzasnął – nawet pod kościołem stoicie i rozwalił, jak mu się wydawało wrogą ideologię. Potem tłumaczył policjantom, że odczytał płeć zamiast piec i to wywołało furię. W taki sposób ucierpiała akcja promująca wymianę pieców na ekologiczne. Niestety ludźmi można sterować. Można ich podzielić, podburzyć i zwaśnić. Wtedy są łatwiejsi do ogarnięcia. Można doprowadzić do tego, że wszystkie skojarzenia pójdą w jedną stronę. Jak mówi stare powiedzenie – głodny zawsze o chlebie. U karmionego podziałami nie pojawi się zrozumienie dla innych.

Na ten coraz bardziej dokuczliwy problem zwrócił uwagę papież Franciszek, apelując w ubiegłym tygodniu – Bóg nie potrzebuje być przez nikogo broniony i nie chce, aby Jego imię było używane do terroryzowania ludzi. Proszę wszystkich o zaprzestanie używania religii w celu budzenia nienawiści, przemocy, ekstremizmu i ślepego fanatyzmu. Ciekawe do kogo te słowa kierował.

Roman Kijanka