W poniedziałek, 12 września późnym wieczorem, patrol drogówki zatrzymał kierowcę audi, który znacznie przekroczył prędkość. Z policyjnej notatki wynika, że miała to być zwykła kontrola drogowa, a skończyło się na narkotykach i osadzeniu w policyjnym areszcie dwóch młodych mężczyzn. Zatrzymani uważają, iż funkcjonariusze przejęci narkotykowym sukcesem złamali procedury postępowania przy zatrzymaniu m.in. osadzając w areszcie świadka zdarzenia i nie pozwalając na kontakt z rodziną.
– To miała być kontrola drogowa, prowadzona w związku ze znacznym przekroczeniem prędkości, a skończyło się dodatkowo ujawnieniem narkotyków. Podejrzewani o posiadanie środków odurzających są dwaj młodzi mężczyźni, którzy podróżowali tym autem. Obaj trafili do policyjnego aresztu, trwają czynności z ich udziałem – informował oficer prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Przeworsku.
Z relacji Policji zamieszczonej dzień po zdarzeniu wynika, że po godz. 22, funkcjonariusze ruchu drogowego zatrzymali do kontroli drogowej 24-letniego mieszkańca gminy Sieniawa. Kierowca audi, w miejscowości Wylewa przekroczył dopuszczalną prędkość w obszarze zabudowanym o 58 km/h. – W trakcie czynności, uwagę funkcjonariuszy zwróciło nerwowe zachowanie kierowcy. Podczas kontroli, policjanci w pojeździe znaleźli woreczek strunowy z suszem roślinnym. Zastosowany tester narkotykowy wykazał, że zabezpieczona substancja to marihuana. Policjanci zatrzymali dwóch mężczyzn podróżujących audi. To mieszkańcy gminy Sieniawa w wieku 20 i 24 lat. Trwają czynności z ich udziałem – czytamy w notatce. Kierowca został ukarany mandatem karnym w wysokości 1500 złotych. Dostał 10 punktów karnych i stracił prawo jazdy na 3 miesiące.
Potraktowali nas jak zbrodniarzy
Mateusz, 24-letni kierowca audi zapewnia, ze w trakcie kontroli przyznał się do schowanej w bagażniku marihuany i starał się nie utrudniać funkcjonariuszom pracy. – Wracałem z bratem do domu. Obaj byliśmy trzeźwi. Zatrzymujący mnie policjant kazał zjechać na pobocze – opowiada. – Zakuli nas w kajdanki, chociaż brat Marcin nic nie zawinił, tylko tyle, że jechał ze mną. Mnie trzymali w radiowozie. Skuty brat siedział sam w moim samochodzie. Prosiłem by powiadomić rodziców, albo pozwolić mi się z nimi skontaktować. Policjant odpowiedział, że nie – dodaje Mateusz.
Z opisu braci wynika, że zakuci czekali około dwóch godzin na drugi radiowóz. Mateusz w samochodzie policyjnym. Marcin w audi. Po północy trafili do komendy i zostali umieszczeni w policyjnym areszcie. Samochód Mateusza pozostał na poboczu drogi wojewódzkiej w Wylewie.
We wtorek około godz. 14 zostali przesłuchani. Wcześniej Mateusz potwierdził, że do niego należy kolejna porcja marihuany znaleziona w domu. – Samochód zabrał po południu tato. O tym, co się stało i gdzie szukać auta dowiedział się od policjantów, którzy przyszli rano na przeszukanie domu – wyjaśnia kierowca. Bracia wyszli z aresztu. Mateusz z zarzutem posiadania narkotyków. Grozi mu za to do 3 lat pozbawienia wolności. Marcin opuścił komendę jako świadek zdarzenia. – Dlaczego przeszukano mi telefon. Nie pozwolono skontaktować się domem. Dlaczego mnie zakuto i trzymano w areszcie. Obaj byliśmy spokojni. Nie robiliśmy trudności, a potraktowali nas jak bandytów – mówi Marcin.
Bracia uważają, że funkcjonariusze nie dostosowali się do obowiązujących procedur i złamali przepisy. Zapewniają, że złożyli zażalenie do komendanta.
Poprosiliśmy KPP w Przeworsku o ustosunkowanie się do zarzutów młodych mężczyzn. Pytania wysłaliśmy 29 września. Czekamy na odpowiedź, po jej uzyskaniu wrócimy do sprawy.
erka