Czy ojciec okrada swoje dzieci?

– Miało być 500 złotych na dziecko, a moje dzieci nie mogą tych pieniędzy dostać, choć wychowuję je sama – skarży się jedna z naszych Czytelniczek. Mąż pani Moniki pracuje za granicą, dlatego wedle unijnych przepisów świadczenie powinno być wypłacane w kraju, w którym jest zatrudniony. Niestety nie do końca jasna sytuacja rodzinna sprawia, że ich dzieci nie mają świadczenia ani z Polski, ani zza granicy.

 

W 2016 roku pani Monika (imię bohaterki na jej prośbę zostało zmienione) wystąpiła do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Jarosławiu z wnioskiem o przyznanie świadczenia 500+. Wniosek został rozpatrzony pozytywnie, w związku z czym mieszkanka Jarosławia pobierała świadczenie na dwójkę swoich dzieci. Trwało to kilka miesięcy. Przy składaniu kolejnego wniosku okazało się, że świadczenie już jej się nie należy. Pracownicy MOPS-u twierdzili, że mąż pani Moniki od stycznia 2016 roku prowadzi działalność gospodarczą na terenie Niemiec, o czym nasza Czytelniczka nie miała pojęcia.

– Mąż przed wyjazdem w delegację poinformował mnie, że będzie pracował w kraju. Nie wiedziałam, że przebywa za granicą, a tym bardziej że prowadzi tam jakąkolwiek działalność – wyjaśnia kobieta.

Wszystkie dokumenty wraz z wnioskiem odesłano wówczas do Wojewody.

– Decyzja była odmowna – żali się matka dwójki dzieci.

Pani Monice odmówiono prawa do zasiłku rodzinnego oraz prawa do dodatku z tytułu rozpoczęcia roku szkolnego. Uzasadnieniem tej decyzji była informacja o prowadzeniu przez jej męża działalności gospodarczej oraz pierwszeństwa zastosowania przepisów unijnych nad polskimi. W związku z faktem, iż miesięczna wysokość świadczeń rodzinnych przysługujących za granicą, przekracza wysokość świadczeń możliwych do przyznania w Polsce, prawo do świadczenia wychowawczego zostało zawieszone w całości. W efekcie tej decyzji pani Monika nie otrzymała nic. Od wydanej decyzji mogła złożyć odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, jednak tego nie uczyniła. W związku z tym decyzje wydane przez Wojewodę stały się prawomocne.

Pani Monika jest osobą bezrobotną. Jej jedynym dochodem są pieniądze, które otrzymuje od męża. Jak mówi, jest to kwota 2 400 zł miesięcznie. Niestety rosnące wydatki sprawiają, że kwota ta, z miesiąca na miesiąc staje się coraz mniej wystarczalna. Chciałaby, aby sytuacja, w której się znajduje, wreszcie się wyjaśniła. Mieszkanka Jarosławia wielokrotnie podejmowała próby dogadania się z mężem. Na różne sposoby próbowała dowiedzieć się, czy jej mąż pobiera w Niemczech świadczenia na ich dzieci. Niestety nie jest to takie proste. Mąż pani Moniki twierdzi, że dokumenty złożył i czeka na rozstrzygnięcie decyzji. Niestety zapewnienia te, pani Monika słyszy już od dwóch lat, a ich dzieci już od czterech lat pozostają bez świadczenia, które im najzwyczajniej w świecie przysługuje.

Sytuacja łatwa nie jest. Jedynym wyjściem pozostaje albo dogadać się z mężem i sprawdzić, czy pobiera zasiłki na swoje dzieci w kraju, w którym pracuje, albo powtórnie wystąpić z wnioskiem o wypłatę zasiłków w Polsce. Jednak biorąc pod uwagę, że nic w tej sprawie się nie zmieniło, można się spodziewać, że decyzja znowu będzie odmowna.

Tak więc najlepszym rozwiązaniem tego problemu byłoby wszczęcie całej procedury od nowa (najlepiej na terenie Niemiec) i doprowadzenie jej do końca (dopilnowanie, aby decyzja zapadła w terminie). Oczywiście pod warunkiem, że świadczenie nie jest wypłacane.

EK