Wietnam nam się skończył. Ja przejechałem go już dawno z północy na południe, a Wy przeczytaliście już wystarczająco.
Wiecie co się je, jak się jeździ i dlaczego ludzie mają skośne oczy. Poznaliście historię wojny o komunizm i palący problem konfliktów religijnych. Byliście ze mną w Licheniu i spaliście w namiocie, w niesamowitej bliskości z naturą. Znacie też Kazika, ale nie tego z radia, tylko od ratowania wietnamskich zabytków i Panią sprzedającą prochy na wirusy.
Teraz przyszedł czas pożegnania. Mojego z Wietnamem, ale to już było dawno. A przede wszystkim mojego z Wami, Czytelnikami GJ. Oddając należyty szacunek gazecie, na łamach której spotykaliśmy się od kilku miesięcy, postanowiłem wykpić się od pisania ostatniego tekstu.
Temat pożegnania, załatwiamy w najlepszym wietnamskim stylu. Przywalimy zdjęciami, żebyście nie musieli za dużo czytać.
Bartłomiej Kijanka