Słup tatarski przy ul. Grodziszczańskiej w Jarosławiu

Każda epoka historyczna pozostawia po sobie swój ślad. Możemy oglądać materialne zabytki opowiadające o przeszłości. Możemy dowiedzieć się również interesujących historii z podań i legend, które przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Z czasem pierwotna wersja jakiegoś wydarzenia ulega przekształceniu, ale jakieś ziarno prawdy kryje się w każdej legendzie.

 

Słup tatarski przy ul. Grodziszczańskiej w Jarosławiu znajduje się blisko głównej drogi, dawnej czwórki w granicy jednej działek przy ogrodzeniu. Obok niego znajduje się parking. W niedalekiej odległości znajduje się Bazylika Matki Bożej Bolesnej z potężnymi murami obronnymi.

Słup zbudowany został z cegły. Pierwsza, dolna kondygnacja jest otynkowana, środkowa ukazuje zabytkową cegłę. Całość zwieńczona jest urokliwym stożkowym daszkiem. Słup tatarski owiany jest wieloma legendami. Dotyczą one czasów, gdy Tatarzy zapuszczali się na te tereny. Jedna z nich opowiada o mieszczce Bożenie, córce burmistrza Jarosławia i Selimie-Beju, synu Chana. Ponoć słup ten upamiętnia ich miłość. Inną legendę usłyszałem od rodowitej jarosławianki. – Pochodzę stąd i interesuje mnie historia takich miejsc i kapliczek. Legenda mówi, że w tym miejscu jakiś Tatar został trafiony strzałą z łuku. Pamiętam jak jeszcze babcia mi o tym opowiadała. Kilka lat temu słup ten był odnawiany, ale dalej przydałby mu się remont – mówi Anna Podolec, mieszkanka Jarosławia. Ten niewątpliwie interesujący zabytkowy słup intryguje. Jaka jest jego prawdziwa historia? Czy z pobliskich murów obronnych jarosławskiej Bazyliki został trafiony strzałą Tatar podczas najazdu na miasto? Czy powstał dla uwiecznienia miłości syna tatarskiego wodza i córki burmistrza miasta? Pytania można mnożyć. Z pewnością obiekt ten o ciekawych kształtach przykuwa uwagę swoją oryginalnością i zachęca do ich zadawania.

Marcin Sobczak