Życie to walka

Wakacje dobiegają końca, podobnie jak pory roku i kolejne tygodnie. Można zapytać, po co to wszystko, skoro w kółko kręci się tak samo? Wychowujemy dzieci, które wpadają w te same trybiki machiny, co my, a żyć im się ma coraz gorzej, według przepowiedni specjalistów od klimatu. Już dziś mamy w Polsce coraz silniejsze wichury i upały, niemal nie ma już wiosny ani jesieni, jest zimno i od razu gorąco. Niewykluczone, że za niedługo tornada będą u nas tak powszechne, jak w Stanach Zjednoczonych. Walką o klimat interesuje się i traktuje ją poważnie ciągle zbyt mało osób. Z drugiej strony niektóre podejmowane przez aktywistów działania same ich ośmieszają, jak np. malowanie kredkami po chodniku. Jedni piją przez papierowe słomki i segregują odpady, podczas gdy inni podróżują prywatnymi odrzutowcami, choć nie zawsze jest to konieczne. Wypada w tym miejscu zapytać: „Jak żyć?”

Tymczasem u nas walczymy z legionellą. Tajemniczą bakterią, znaną od dawna, ale dopiero teraz będącą na ustach wszystkich. W Rzeszowie dezynfekują sieć wodociągową, nieczynne są fontanny. W szpitalu umierają ci z najsłabszą odpornością. Złośliwi szepczą o ataku z Moskwy, padają też pomysły, że zbliżają się wybory i niektórym na rękę będzie wprowadzenie stanu wyjątkowego, czy chociażby kilku obostrzeń.

Co do wyborów, to coraz konkretniejszych kształtów nabierają listy wyborcze poszczególnych ugrupowań. Są na nich starzy wyjadacze, ale i nowe nazwiska. Jeśli się uda, kim będą po 4 latach? Marionetką, czy tym, kto nią porusza? Szanowanym politykiem, czy maskotką dla mas? Czy będzie gdzie wracać, czy trzeba będzie iść za ciosem i za wszelką cenę starać się utrzymać? Trudne wybory, nie tylko przy urnie w dzień głosowania, co niedługo nas czeka.

Do formy po wakacyjnym odpoczynku wracają też radni. W Przeworsku doszło do odwołania wiceprzewodniczącego Rady Powiatu. Głosowania i dyskusje nad wielokrotnie podejmowanymi wcześniej tematami zajęły w sumie radnym blisko 5 godzin. Można powiedzieć więc, że z nową energią ruszają, by dalej walczyć: by pokazać siebie w jak najlepszym świetle, jednocześnie dyskredytując innych, by wytknąć błędy sprzed lat, by wreszcie ukręcić aferę z niczego. Aż głowa boli i to nie tylko od upału.

Za głowę łapią się z kolei rodzice, którzy od poniedziałku muszą uważać w popularnym dyskoncie, który opanowany został przez nowy gang, a jakże, maskotek. Zakupy do szkoły w większości już zrobione, na półkach straszy przetrzebiony towar, ale to nic, bo wracają świeżaki w nowej odsłonie, tym razem jako „Gang mocniaków”. Zabawek jest do wyboru, do koloru, ale żeby je zdobyć, znów trzeba się będzie nagimnastykować, w tym portfelem. No chyba, że nasze dzieci już wyrosły lub racjonalnie im wytłumaczyliśmy, że nie muszą wszystkiego mieć, ale to raczej wyjątki. Walki na śmierć i życie, tym razem o pluszaki i naklejki przy kasie są więc znów bardzo prawdopodobne.

 

Dominika Prokuska