Żubrzyk

Obchodziliśmy Święto Mam dziękując im za to, że włączyły nas w cud życia i jeszcze przy okazji zadbały byśmy je jakoś ogarnęli. Ojcowie też mają swój udział w kontynuacji istnienia, więc niedługo przyjdzie czas by im także wdzięczność wyrazić. Wielkimi krokami zbliża się też Dzień Dziecka, święto wszystkich a szczególnie tych, którym udało się zachować chociaż część dziecięcego spojrzenia niezależnie od kalendarza.

 

Świętowanie jest spoko, ale zdarza się zbyt rzadko. Nawet dzieciom, które muszą sobie poradzić z edukacyjnym poplątaniem. W oświacie panuje teraz pełna demokracja. Jedni chodzą do szkoły, ale tylko po to, by spokojnie i z daleka od siebie posiedzieć. Inni nie chodzą. Wszyscy uczą się w domu. O kant globusa takie nauczanie rozbić i lepiej puścić wszystkich samopas niż wprowadzać wizjonerskie, ale nierealne metody.

A skoro jesteśmy przy dzieciach, to w Bieszczadach przyszedł na świat mały żubrzyk i Nadleśnictwo Stuposiany szuka imienia dla oseska. Ma być fajne i zaczynać się od Pu, bo taki jest zwyczaj. Proponuję Pulityk. Będzie swojsko a zarazem warszawsko. U nas co drugi to pulityk, więc będzie to imię bliskie każdemu. Żubrzątko jest małe i niewiele może, ale kiedyś wyrośnie i nabierze znaczenia. Będzie chodzić po regionie. Spasać nie swoje łąki i lenić się ile wlezie. Wypisz wymaluj pulityk. Imię daje też nadzieję, że żubrem może być potężnym, albo nawet jakimś opozycjonistą. W czasie epidemii zwierzęta nabierają animuszu i pojawiają się bliżej ludzi. Jarosławianka widziała nawet przez okno jelenia szarżującego ul. Kraszewskiego. Wezwała nawet pomoc, ale okazało się, że nikt inny nie zauważył zwierzaka. Nic dziwnego. Jelenie są przecież ostrożne i potrafią szarżować niepostrzeżenie. Mogło się też zdarzyć, że był on wirtualny. Dzisiaj nawet władze zalecają, żeby w internetach siedzieć. Tylko potem zastanawiamy się, czy to czego doświadczyliśmy było prawdziwe, czy zdigitalizowane i zaczynamy nucić refren ponadczasowego przeboju zaczynający się od – przez twe oczy niebiesko-czerwone oszalałem.

Na placu św. Michała w Jarosławiu rosła sobie wielogatunkowa łączka. Komponowała się z otoczeniem i wyglądała fajnie. Było swojsko na całej linii, aż ją skosili. Mamy teraz równiutko przystrzyżony trawnik z trzema kępkami stokrotek. Wygląda to jak wygolony pryszcz w artystycznym bałaganie rozciągającym się dookoła. Tym bardziej, że dezorganizacja ruchu kołowego w okolicy Rynku narasta, czyli wszystko dąży na stanu naturalnego, a trawnik nie chce. Nawet wysoko postawione władze idą zgodnie z prawem fizyki mówiącym, że z natury entropia, czyli miara nieuporządkowania układu rośnie. Przykładem jest chociażby wyborczy chaos i zalecenia związane z epidemią wydawane na zasadzie im mniej trafne tym właściwsze. Minister Sasin, ten od kart wyborczych, poszedł na kwarantannę, ale zapewnia, iż na regularnych obrotach pracuje. Warto zauważyć, że obroty biegu jałowego są regularne jak najbardziej. Zaś nasz Prezydent tłumaczył starszemu panu, że trzynastkę dostał on od niego i od rządu, a za śmieci odpowiada samorząd. No cóż prawda jest jak tyłek i każdy ma swój. Ks. Benedykt Chmielowski, autor pierwszej polskiej encyklopedii, ten który stwierdził – koń jaki jest każdy widzi napisał również – smoka pokonać trudno, ale starać się trzeba.

Roman Kijanka