Święta, święta i po świętach…

Boże Narodzenie ma coś takiego w sobie, że nawet największa „zołza” łagodnieje. Nie wiem co, ale coś w tym jest, że magia świąt potrafi odmienić niemal każdego. W ten czas ludzie stają się dla siebie milsi. Konflikty sąsiedzkie odchodzą na bok, nawet żona dla męża jakby więcej cierpliwości znajduje. Niemniej jednak ten czas już minął. Świat wraca do normy. Wszystko trzeba zaczynać od nowa… A szkoda, bo koniec roku zawsze napawa optymizmem. Daje nadzieje na lepsze. Ale czy lepiej będzie? Ostatni rok był dosyć specyficzny. Pozwolił docenić wartość ludzkiego życia. Pokazał, co tak naprawdę jest w życiu cenne. Zabrał wielu ważnych dla nas ludzi, po których pozostały jedynie wspomnienia i puste miejsce przy stole.

Zwykle nadejście nowego roku skłania nas do refleksji nad własnym życiem. Nad tym, co nam się udało oraz tym, co chcielibyśmy zmienić. W ten czas stawiamy przed sobą nowe wyzwania. Kto zawziął się w sobie i wszystkie ubiegłoroczne zrealizował, ten musi wymyślić nowe. Kto coś sobie zostawił, może przepisać tylko datę. A postanowienia mamy różne. Jedni planują przejść na dietę, inni zamierzają regularnie ćwiczyć, a jeszcze inni ograniczyć używki. Pytanie tylko, czy zrealizowanie noworocznych przemyśleń w czymś nam pomaga? Czy w jakiś sposób nas uszczęśliwia? Najczęściej słomiany zapał trwa nie dłużej niż do lutego.

W sumie to dobrze, że te święta już po części minęły, bo widok mężczyzn robiących zakupy rokrocznie sprawia, że na sercu robi się cieplej. Cóż z tego, że mąż pójdzie po zakupy, by przed świętami żonę odciążyć, skoro i tak przez cały ten czas „wisi na telefonie”. Zdaje jej relację z każdej sklepowej półki. Dobrze, że telefony wymyślili, inaczej niektórzy chyba po kilka razy musieli by chodzić. Najgorzej jednak jest, jak w domu zabraknie czegoś, czego taki bidaka nigdy nie kupował. Wtedy panie ekspedientki lekko nie mają. Towar muszą wskazać, bo nie będzie taki przecież „po sklepie latał”.

Sylwester minął mniej lub bardziej hucznie. Świętowaliśmy w gronie rodziny lub znajomych, czasem na wystawnych balach, rzadziej w tłumie pod gołym niebem. Media społecznościowe do tej pory zasypywane są fotkami zwierząt, które błąkają się po okolicy. Miejmy nadzieję, że dzięki tak szeroko rozwiniętej cywilizacji im się poszczęści i do domu uda im się wrócić.

Cóż zatem można życzyć sobie w nowym roku, skoro żyjemy w „krainie mlekiem i miodem płynącej”? Rządzący życzą nam normalności. My lepiej życzmy sobie wytrwałości, no i oczywiście zdrowia, bo jak zdrowie będzie to i pieniądze. Życzmy też sobie obecności, byśmy w nowym roku czas dla bliskich zawsze mieli. Byśmy w ich życiu uczestniczyli, bo na świecie wiele pięknych jest miejsc, ale najpiękniejsze zawsze są tam, gdzie ktoś na nas czeka.

 

Ewelina Kłak