San nie zgasił Płomienia

SIATKÓWKA – I LIGA KOBIET: Siatkarki Sanu-Pajda przegrały z Płomieniem Sosnowiec, który tym samym przerwał swoją serię trzech porażek. Jarosławianki zaczęły obiecująco, ale grały bardzo nierówno.

 

SAN-Pajda Jarosław – Asotra Płomień Sosnowiec 2:3
(25:20, 21:25, 22:25, 25:18, 10:15)

SAN-Pajda: Stepko (4), Chmielewska (3), Nowak (10), Saj (26), Dąbrowska (13), Dudek (14), Murdza (libero) oraz Bagniak,  Krysztofiak (6), Szymańska i Papszun
Płomień: Trojnar (14), Czerwińska (9), Bagrowska (23), Kołodziej (6), Woźniczka (2), Patoń (21), Colik (libero) oraz Grodzka, Kawa (2), Buczek i Bodzęta (1)

 

To już ósma przegrana naszych dziewczyn w tym sezonie. Szkoda, bo mecz był jak najbardziej do wygrania. Drużyna Sanu-Pajda popełniała jednak sporo błędów, grała falami, przeplatając dobre sety, słabymi. Jarosławianki po atakach Katarzyny Saj prowadziły 3:0, ich przewaga utrzymywała się do stanu 7:4, później przyjezdne zdołały wyrównać i było po 7. Taki stan rzeczy trwał tylko chwile, bo San-Pajda znowu przyśpieszył i wygrywał 19:13. Gospodynie do końca tego seta miały wszystko pod kontrolą. Niestety w drugiej partii sytuacja się zmieniła. Przy serii Martyny Kołodziej prowadziły 6:0. Z biegiem czasu za sprawą Darii Dąbrowskiej jarosławianki zdołały zbliżyć się na dwa punkty do Płomienia, przegrywały 7:9, ale nie mogły się przełamać. Jeszcze w końcówce tego seta nasz zespół tracił tylko dwa punkty 17:19, ale ostatnie słowo należało do siatkarek z Sosnowca.

W trzej odsłonie przy serii Kariny Chmielewskiej San-Pajda prowadził 5:0, ale nierówna gra jarosławianek pozwoliła przyjezdnym doprowadzić do remisu. Najpierw 10:10, potem 21:21. Gra w dalszym ciągu falowała. Punktowy blok Płomienia oraz skuteczny kontratak Magdaleny Trojnar dały sosnowiczankom dwupunktową przewagę 23:21, a ostatni punkt w tej części gry zdobyła Katarzyna Bagrowska. W czwartym secie za sprawą Katarzyny Saj jarosławianki wygrywały 10:4, później po udanych zagrywkach Aleksandry Dudek 18:10. Ostatecznie San-Pajda doprowadził do remisu i trzeba było grać tie-break. Do stanu 8:7 wszystko było możliwe, jednak od tego momentu nasza drużyna się zatrzymała.

 

fot. fb/san pajda