Koniec przygody Sanu-Pajda

SIATKÓWKA – PUCHAR POLSKI: Tym razem przygoda ekipy Sanu-Pajda w rozgrywkach Pucharu Polski zakończyła się na etapie 1/8 finału. Nasz zespół, który w poprzednim sezonie dotarł aż do Final Four przegrał we własnej hali z drużyną Volley Wrocław.

 

MKS SAN-Pajda Jarosław – #VolleyWrocław 2:3
(14:25, 17:25, 25:22, 25:22, 12:15)

SAN-Pajda: Stepko (3), Chmielewska (7), Nowak (6), Saj (18), Dąbrowska (8), Dudek (24), Murdza (libero) oraz Bagniak, Krzysztofiak (10), Szymańska (7), Papszun, Gillson, Dutkiewicz, Barczewska (2)
#Volley: Witkowska (4), Wołodko (1), Murek (11), Rapacz (22), Bączyńska (20), Fedorek (10), Adamek (libero) oraz Wellna (9), Gancarz (8), Pańko, Szady (2)

 

Wrocławianki grają na co dzień w Tauron Lidze, czyli na najwyższym szczeblu w Polsce. Do potentatów rozgrywek jednak nie należą, plasując się w dolnych rejonach tabeli, jarosławianki nie były więc bez szans, zwłaszcza grając we własnej hali. Potwierdziło się to na boisku, chociaż pierwsze dwa sety rywalki naszego teamu wygrały dość gładko.

Mimo, że zaczęło się od wzajemnych wymian, to z każdą kolejną piłką coraz większą inicjatywę przejmowały zawodniczki Volley. Prowadząc 8-5, 11-7, 13-8 wyraźnie uciekały drużynie Sanu-Pajdy. W drugim secie było podobnie. Przyjezdne czuły się jeszcze bardziej pewnie, wykorzystując zwłaszcza błędy w przyjęciu jarosławianek. – Zaczęłyśmy ten mecz bardzo dobrze, ale trzeba być skoncentrowanym w 100%, nawet jak set jest do wygrania, zawsze można go przegrać. W piątej partii nastąpił spokój w drużynie. Bardzo wspierałyśmy się na boisku i poza nim. To było bardzo ważne, ta mentalna gra mówiła po meczu  Izabella Rapacz. – siatkarka #VolleyWrocław. Zawodniczka z Wrocławia cieszyła się mocno, bo jak się okazało w kolejnych setach mecz bardzo się wyrównał i niespodzianka wisiała na włosku. Mimo, że w trzeciej partii drużyna gości wygrywała 9-4, to San-Pajda zaczął dominować i doprowadził do stanu 1-2. Jeszcze lepiej było w czwartej odsłonie. Jarosławianki grały już wówczas bez respektu, skoncentrowane, ale też na dużym spokoju i prowadziły nawet 24-16. O wszystkim decydował więc tie-break, który początkowało należał zdecydowanie do zespołu Volley. Wrocławianki wygrywały 6-2, a nasze dziewczyny goniły. Udało się im zbliżyć kilka razy do remisu, ale decydujące piłki miały już przyjezdne. – Uważam, że mecz był bardzo wyrównany. Może nie wyglądało to tak w dwóch pierwszych setach, bo popełniałyśmy dużo błędów własnych i miałyśmy kiepskie przyjęcie, ale kiedy udało nam się je ustabilizować, zaczęłyśmy pewnie atakować. Nasza gra wyglądała o wiele lepiej i mogłyśmy później toczyć walkę jak równy z równym. Myślę, że o zwycięstwie wrocławianek zdecydowały szczegóły – podsumowała Aleksandra Dudek, zawodniczka Sanu-Pajda.

fot. fb/san pajda