Rozmowa to nie monolog

„Ja z moją żoną to czasami mam taką różnicę poglądów, że nawet która godzina jest się nie zgadzamy” – stwierdził kiedyś Hadziuk, stały bywalec Ławeczki w serialu „Ranczo”, a także autor wielu błyskotliwych i zwięzłych myśli, które niejednokrotnie wygłaszał podczas spotkań z kolegami. Tak to już w życiu jest. Nie trzeba się przecież za bardzo wysilać, by znaleźć powód do sporu. Ten albo znajduje się sam, albo jest tuż, na wyciągniecie ręki.

Przyglądając się temu, co dzieje się w polskiej polityce, jak i sytuacjom, które spotykają nas w życiu codziennym, zarówno w pracy, jak i w szkole, można by dojść do wniosku, że większość społeczeństwa nie potrafi już ze sobą normalnie rozmawiać. Na każde nieprzychylne słowo, które pada w czyimś kierunku, większość osób odpowiada agresją. Nawet drobne konflikty niejednokrotnie nie są już w sposób polubowny rozwiązywane. Ważne by moje było na wierzchu. Nie ważne, co ktoś pomyśli, czy kogoś to dotknie. Ważne, abym ja „był górą”.

Niektórzy zapominają albo pamiętać nie chcą, że umiejętność prowadzenia konwersacji towarzyskich nie polega jedynie na mówieniu „non stop”, ale także na słuchaniu. Ciekawa rozmowa to nie monolog, a interesujący dla obu stron dialog. Niekiedy zdarza się, że przytaczane w mediach wypowiedzi naszpikowane są sarkazmami, albo różnego rodzaju podtekstami, w których doszukiwać się możemy drugiego dna. Taki styl rozmowy może niewątpliwie powodować wystąpienie negatywnych emocji, dlatego dobrze by było unikać go na tyle, na ile to możliwe. Ale wracając do różnicy poglądów, to zaznaczyć należy, że te zdarzają się zarówno w najlepszych małżeństwach, jak i w przeróżnych sytuacjach i dziedzinach życia. Niekiedy nawet neologizmy mogą powodować spory. Dla przykładu ile emocji potrafi wywołać jakże popularne w ostatnim czasie słowo „ministra”?

 

Ewelina Kłak