Od wojny nie da się uciec

Sofia jest uczennicą drugiej klasy technikum w ZSR w Zarzeczu. Zapewnia, że smacznie gotuje i chce swoje życie zawodowe związać z gastronomią. Mieszka w Łucku na Ukrainie. To miasto położone dość blisko granicy z Polską.

 

U nas spokojnie. Tylko 24 lutego, gdy zaczynała się wojna, atakowali lotnisko. Mama została z siostrą i małym bratem. Chciałaby uciec od wojny, ale ma dom, auto i jeśli to zostawi to rozkradną. Myślała, by sprzedać dom, ale teraz ceny są bardzo niskie. Ciocia z Kijowa przyjechała do Łucka, bo tam jest strasznie. Ludzie siedzą w schronach. Na ulicy czai się śmierć. Mam koleżankę, która chodzi do szkoły w Przeworsku, a jest z Chersonia. Ona nie może stamtąd wyjechać. Nie ma autobusów, ani pociągów. W Chersoniu już nawet dworca nie ma. Teraz mieszka na wsi. W Nowej Kachowce. Tam już jest Rosja. Kontaktuję się z nią telefonicznie. Ma 17 lat. Została z wujkiem i ciotką. Rodzice są w Niemczech. Starsza siostra w Kijowie. Chciałaby tu przyjechać. Tam strasznie. Całymi dniami siedzą w piwnicy. Nie mogą się ruszyć. Strzelają do ludzi. Zabierają prywatne samochody – opowiada Sofia.

Z Sofią rozmawialiśmy w ubiegłą środę. Wtedy działania wojenne toczyły się dość daleko od granicy z Polską. W niedzielę pojawiły się informacje o bombardowaniu okolic Jaworowa. To miasta leży w podobnej odległości od przejścia w Korczowej, jak Radymno. Wojna coraz bardziej się zbliża.

erka