Nie grozi nam zapaść

Piotr Pochopień, dyrektor Centrum Opieki Medycznej w Jarosławiu o sytuacji szpitala.

 

Gazeta Jarosławska : Jak szpital radzi sobie w sytuacji wzrostu liczby zakażeń koronawirusem?

Piotr Pochopień : Staramy się wychwycić zakażonych jak najwcześniej. Wśród pacjentów zgłaszających się do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego są osoby, które miały styczność z koronawirusem. Pierwsze sprawdzenie to szybki test dający wynik po 15 minutach. Potem potwierdzenie testem, na którego wynik trzeba czekać do 24 godzin. Niestety zdarzają się sytuacje, że w pierwszym etapie uzyskujemy wynik ujemny. Dokładniejszy test daje wynik pozytywny. Jesteśmy na to wyczuleni, ale taki pacjent może być zarzewiem ogniska. Jeśli do tego dojdzie staramy się zlikwidować je w zarodku. Na początku października mieliśmy takie nasilenie. Jeszcze trwa likwidacja ognisk kronawirusa polegająca na schłodzeniu działalności oddziałów, na których SARS-CoV-2 się pojawił. Polega to m.in. na redukcji pacjentów przez wstrzymanie przyjęć. Mam nadzieję, że był to dla nas alarm ostrzegawczy.

GJ.: Jak mocno wirus zaatakował?

P.P. : Wstrzymaliśmy przyjęcia do sześciu oddziałów. Cześć już pracuje normalnie. Do odwołania wstrzymane są przyjęcia na neurologię, kardiologię i oddział wewnętrzny. Według stanu na środę, 14 października na oddziale zakaźnym mamy 37 pacjentów z potwierdzonym Covid-19. Dziewięciu chorych przebywa na innych oddziałach. Są odizolowani od reszty. Dodatni wynik testu ma też 12 lekarzy oraz 43 pielęgniarki i opiekunki medyczne. Oni przebywają w domach.

 

G.J.: Czy szpital jest przygotowany na przyjęcie większej liczby chorych na Covid-19?

P.P.: Obecnie mamy 22 łóżka przeznaczone dla pacjentów z koronawirusem. Od wtorku, 20 października dojdzie jeszcze 20, a w najbliższym czasie poszerzymy o kolejne 20 łóżek. Zajmą one pomieszczenie po izolatorium, czyli miejscu w którym przebywają osoby z potwierdzonym zakażeniem, ale przechodzący je bezobjawowo. Są to zakażeni, którzy nie mają możliwości przebywania w domowej izolacji. Mieszkańcy z naszego rejonu będą kierowani do izolatorium w byłym szpitalu MSWiA w Przemyślu. W sumie będziemy dysponować 62 łóżkami przeznaczonymi dla chorych na Covid-19. Warto zwrócić uwagę, że zwiększa się ilość miejsc w szpitalu w Łańcucie. Oni przejmują część chorych. Rolą szpitala jest niesienie pomocy wszystkim cierpiącym, a nie tylko ofiarom pandemii. Musimy o tym pamiętać i zadbać o ludzi zmagających się z innymi problemami zdrowotnymi. Zrobimy wszystko by swoją rolę wypełnić, ale nie możemy iść na żywioł i podejmować nieuzasadnione ryzyko.

 

G.J.: Epidemia zbiera coraz większe żniwo, czy nie pojawia się obawa, że szpital stanie na granicy wydolności?

P.P.: Nie sądzę by groziła nam z tego powodu zapaść. Wzrost zachorowań wynika m.in. z dużego rozluźnienia jakie mieliśmy w podejściu do obostrzeń związanych z epidemią. Zwrócenie większej uwagi na higienę, zachowanie dystansu i noszenie maseczek powinno zwolnić rozprzestrzenianie się koronawirusa. Warto zwrócić uwagę, że zrażamy się nie tylko w pracy, ale przede wszystkim poza nią. Do szpitala przynoszą go ludzie, którzy zarazili się gdzie indziej. Dużo zależy od podejścia mieszkańców. Jeśli serio potraktują zagrożenie, to sobie poradzimy.

 

G.J.: Pandemia kiedyś minie, a szpital zostanie.

P.P.: Rzeczywiście. Walka z koronawirusem jest ważnym zadaniem, ale nie może przesłonić reszty działalności placówki. Przejąłem szpital z poważnie zachwianą równowagą finansową, która pojawiła się w ubiegłym roku. Wprowadziliśmy plan naprawczy i wprowadzamy go w życie. Wprawdzie pandemia nie sprzyja planowaniu. Wprowadza też niepewności na szczeblu rozliczeń z Narodowym Funduszem Zdrowia niemniej dążymy do tego, by zagwarantować placówce normalną działalność. Zmagamy się również z realizacją kontraktu, ale myślimy o rozwoju. Już mamy przygotowane umowy dla dwóch lekarzy ortopedów. To pozwoli na rozszerzenie oferty ortopedii o operacje kręgosłupa i miednicy. Plany są. Najważniejsze, by nie przeszkadzano w ich realizacji. Szpitalowi potrzebny jest spokój. Chcemy jak najszybciej wyjść na prostą. Poprawić sytuację finansową. Zapewnić komfort pracy i wysoką jakość świadczeń. Za rok szpital powinien się ustabilizować finansowo. Do tego dążymy.

 

G.J. Szpital pana marzeń.

P.P.: Fachowy personel złożony z ludzi znających się na swoim zawodzie, a przy tym empatycznych i podchodzących do innych ze zrozumieniem i szacunkiem. Tyle wystarczy. Z resztą sobie poradzimy.

Rozmawiał Roman Kijanka