Mamy dość – jak biblijny Eliasz – takiego świata, takiego Kościoła, i takich samych siebie. To słowa arcybiskupa Grzegorz Rysia zawarte w ostatnim liście pasterskim skierowanym do wiernych. Trudno się z tym nie zgodzić. Obraz pokazany przez metropolitę archidiecezji łódzkiej jest ponury, ale niesie też nadzieję. Choćby dlatego, że niektórzy z hierarchów widzą problem.
Duchowny mówi o prawdziwym kryzysie autorytetu Kościoła, wynikłym z grzechów i przestępstw jego ludzi. O Kościele uwikłanym w politykę i sojusz ze strukturami państwa. – Czy tak bardzo zaplątany w doczesne schematy myślenia i w takąż grę doraźnych sił i interesów Kościół, może mówić o autorytecie „z nieba”?! O jakimkolwiek autorytecie? – pyta arcybiskup i dla kontrastu przypomina, że fundamentem jest wyznanie – WIERZĘ w jeden, ŚWIĘTY (!), powszechny i apostolski Kościół.
Gdy jeden ksiądz zachęca do szczepień, a drugi grzmi przeciw. Inny wchodzi w politykę dla chwilowego zysku, a kolejny dzieli ludzi według swoich upodobań, przychodzi myśl, że ani ten Kościół jeden, ani powszechny. Raczej tworzony na zawołanie, albo z potrzeby chwili. Na szczęście wśród duchownych znajdziemy wielu idących za głosem Chrystusa. Oni są cichsi. Nie krzyczą i nie sądzą.
Nie tylko w sferze religii mamy dość. Jedni zachwalają nowy ład, który ma nas wzbogacić. Inni ostrzegają, zwiastując że już pukającą biedę spotęguje. Komu wierzyć, skoro jedni i drudzy są naszymi reprezentantami. Nie tak dawno zalały nas informacje o miliardach kubików gazu odkrytych na Podkarpaciu. Miało wystarczyć dla całego kraju na kilkadziesiąt lat. Dzisiaj ceny niebieskiego paliwa szybują, a nam każą rezygnować z dymiących kopciuchów na rzecz gazowego ogrzewania i jeszcze za to zapłacić, bo ma być eko. By było sprawiedliwie nasi włodarze też zgodzili się na płacenie potężnych kar za dymy węglowych elektrowni. Kasę na to biorą z naszych podatków, a odprowadzają ją poza granice kraju.
Z sąsiadami żyjemy jak pies z kotem. Bo wszędzie marnie, tylko u nas właściwy kierunek.
W ubiegłym tygodniu przywódca Białorusi, niejaki Łukaszenka, stwierdzeniem – Widzimy, że władze Polski rozumieją, w jakim bagnie się znajdują, a my siedzimy tam razem z nimi – pokazał, że ma wizjonerskie podejście. Na szczęście jest fajnie, a ma być jeszcze lepiej.
To otaczające nas dobro podsumujmy cytatem z klasyka, a dokładniej Sienkiewicza, który ustami Zagłoby wołał „Boże, Ty widzisz i nie grzmisz”.
Roman Kijanka