Ładnie opakowana pustka

Z reguły kiedy coś drożeje, liczymy na to, że wraz ze wzrostem ceny, otrzymamy też lepszą jakość. Obecna sytuacja w sklepach jednak temu przeczy. Nie dość, że nie otrzymujemy nic „ekstra” to jeszcze często podstępnie kolejne gramy produktu są nam odbierane. Opakowanie niby to samo, ale jak się wczytać, to już z 500 g zrobiło się 360 g. O wypukłych denkach, bezsensownych wypełnieniach, pięterkach i tym podobnych nie wspominając. Producenci wzbijają się na wyżyny kreatywności, by nas zadziwić.

Podobnie jest z niektórymi ludźmi. Na zewnątrz ładnie opakowani, wyrażający się w okrągłych słowach, wszędzie ich pełno, gdzie coś się dzieje. Gdy sytuacja ich przerasta, już niekoniecznie. Szybko okazuje się, że sprawdza się stare porzekadło o dzwonie choć głośnym, to pustym w środku. A ten, który cicho i sumiennie wykonuje swoją pracę, nie jest zauważany przez nikogo. No, może wtedy, gdy trzeba kogoś skrytykować, to taki będzie akurat idealny. Ale pochwalić? Raczej nierealne.

Choć za naszymi granicami od blisko miesiąca toczy się wojna, jakkolwiek brutalnie by to nie brzmiało, żyć trzeba dalej. Zapasy już porobione, piwnica odgruzowana, wstępne szkolenie z survivalu odbyte na YouTubie. Czujemy się pewniej z tą wiedzą, mimo że schronów jak się okazuje, w naszej okolicy nie ma i nie wiadomo nawet, czy udałoby się nam do nich dostać. A może są, ale wiedzą o nich, tylko ci co mają wiedzieć, jak uważają zwolennicy teorii spiskowych. W telewizji publicznej coraz śmielej powraca narracja, kto zawinił, tym razem doprowadzając do konfliktu na Ukrainie poprzez przyjaźń z nieodpowiednimi ludźmi chociażby. Nie trzeba nawet podawać nazwiska, które już niemal przyrosło do słowa „wina” i wypowiada się w tej relacji niemal samo, automatycznie.

Powitaliśmy astronomiczną i kalendarzową wiosnę. Również niektórzy kierowcy stwierdzili, że to pora na zmianę opon, bo coraz więcej ich w serwisach. Może boją się późniejszych kolejek i chcą przechytrzyć innych, ale niech nie zapominają, że rano mamy jeszcze przymrozki i można się jeszcze nieźle na tym przejechać. Dosłownie.

Kiedyś pierwszego dnia wiosny na ulice wylęgały tłumy młodzieży w fantazyjnych przebraniach. Kto ubrał się najlepiej i zaskoczył innych, był królem dnia. Dziś już tego nie widać. Młodzi może boją się, że to narobi im obciachu, bo wszyscy mają telefony z funkcjami aparatu i kamery. Nie wiadomo, co potem z takim nagraniem ktoś zrobi. A i też wysilać się nie trzeba żeby coś wymyślić. Dziś wygrywa pragmatyzm. Tego dnia organizowane są np. dni otwarte w szkołach średnich dla uczniów ostatnich klas podstawówek. Młodszych być może łatwiej uda się tego dnia zatrzymać w szkole i powstrzymać przed świętowaniem dnia wagarowicza. Zresztą, w dobie dzienników elektronicznych, kiedy rodzic wie o nieobecności zanim zdążysz się dobrze zastanowić, co tego dnia robić, to żadna przyjemność.

 

Dominika Prokuska