Ks. Prałat Marian Rajchel wciąż żyje w naszej pamięci

Minął ponad rok od śmierci ks. prał. Mariana Rajchla. Znany w całej Polsce egzorcysta był w Jarosławiu szczególnie uwielbiany za postawę pełną miłości względem potrzebujących. Właśnie tutaj wciąż żyje w audycjach Radia Fara, a także modlitwach i wspomnieniach ludzi.

 

Ksiądz zawsze dla mnie znalazł czas na rozmowę lub spowiedź, choć wiedziałam, jak dużo obowiązków ma na głowie. Był niezwykle oddany swojej posłudze, nie liczył się on ani jego choroba, ale ludzie i ich duchowość. W jego obecności dało się wyczuć swiętość i natchnienie, choć miałam świadomośc jak wielkim był człowiekiem, nigdy nie było to przytłaczające – wspomina pani Anna, wieloletnia parafianka ks. prałata, który był także jej kierownikiem duchowym. Kierownik duchowy musi odznaczać się szczególną cierpliwością i umieć stworzyć odpowiednią atmosferę dla otwarcia duchowego. Ks. prałat potrafił takie warunki stworzyć i to właśnie przyciągało do niego potrzebujących duchowego wsparcia.

Ksiądz potrafił słuchać i słuchał tak, że sama jego obecność zmniejszała problemy, z którymi przychodziłam. Gdy słuchał, to nigdy nie przerywał ani słowem, westchnieniem, ani gestem. Powiedziałabym, że to takie “słuchające milczenie”. To pozwalało na prawdziwą szczerość wypowiadania się, a przy tym skłaniało do autorefleksji. Jego postawa nie krępowała, twarz wyrażała spokój i brak emocji i dzięki temu można było poruszyć z nim każdy temat. Naprawdę dało się odczuć całkowite oddanie rozmówcy, nic dookoła się dla niego nie liczyło – mówi parafianka. Taki charakter sprawił, że ks. Marian Rajchel był wspaniałym kierownikiem duchowym. Jego rozmowy z ludźmi nie były jednostronne. Potrafił też dzielić się własnymi sprawami i przeżyciami. – Miałam wrażenie, że spotykam się nie tylko z autorytetem, ale zarazem z przyjacielem. Opowiadał nieraz co mu się przydarzyło, lub własne przmyślenia na pewne sprawy. Miał wielki zmysł obserwacji otaczającego świata. Jego wielkim wzorem był św. Maksymilian Kolbe – tłumaczy p. Anna.

 

Działalność radiowa

Ks. Marian Rajchel będąc proboszczem jarosławskiej parafii pw. NMP Królowej Polski, założył w 1993 roku radio Ave Maria, które po kilku latach zostało przeniesione do dawnego Opactwa Benedyktyńskiego na wzgórze św. Mikołaja w Jarosławiu. Z czasem radio weszło w skład powstałej Rozgłośni Archidiecezji Przemyskiej i zmieniło nazwę na Radio Fara Studio Ave Maria. Obecnie we wieży kościoła, gdzie mieściło się pierwsze studio radia Ave Maria trwają prace przy powstaniu Izby Pamięci upamiętniającej życie i działalność ks. Rajchla. Również w opactwie powstaje miejsce do spotkań i refleksji opartych na duchowej myśli ks. Prałata. W końcu to tutaj przyjmował potrzebujących duchowej pomocy – Gości przyjmował herbatą i swoim ulubionym sokiem malinowym. Mamy nadzieję, że to miejsce będzie dalej służyło duchową pomocą dla osób niespokojnego ducha – mówi ks. Damian Noga, odpowiedzialny za jarosławskie studio Radia FARA.

Na razie ludzie gromadzą się w kościele św. Mikołaja przy grobie ks. prałata i modlą się, zostawiają kwiaty i świece – Aby uczcić ks. Mariana, z ofiar modlących się, opactwo przygotowało rzeźbę i tablicę upamiętniającą pochówek w krypcie kościoła. Żeby pamięć o ks. prałacie wciąż trwała na antenie Radia Fara emitujemy kilkuminutowe rozważania zaczerpnięte z jego kazań. Ze względu na to, że był całkowicie oddany Maryi, wprowadziliśmy również codzienny różaniec o godz. 20.15 przy wystawionym Najświętszym Sakramencie. Traktujemy to jako swoisty testament – mówi ks. Damian. – Do modlitwy można dołączyć się zarówno w kościele, jak i przez fale radiowe, a także obraz internetowej telewizji Fara TV. Można powiedzieć, że ks. prał. Marian Rajchel wciąż na nas oddziaływuje – dodaje.

 

Bezkompromisowa walka ze złem

Ks. Marian zawsze jednoznacznie potępiał zło. Nie szczędził krytyki i ostrzeżeń przed “nowoczesnym” stylem bycia. W dzisiejszych czasach jest to bardzo kontrowersyjna postawa, a jednak zapewniła mu ogromną rzeszę ludzi, którzy słuchali go i starali się za jego przykładem systematycznie zwiększać w swoim życiu dobro. Jako egzorcysta walczył intensywnie ze złem do tego stopnia, że otrzymywał smsy od diabła pisane rękami opętanych. Żył według własnejgo powiedzenia: “Dobra sprawa, bo się diabeł wścieka”. – Zawsze powtarzał: “Nie ma nic pomiędzy, albo Pan Bóg albo diabeł”. Albo idzie się ku Bogu, albo się oddala. Człowiek zawsze wybiera stronę, a ci którzy są “letni” pomagają tym “złym”. Myślę, że wyniesienie księdza na ołtarze to kwestia czasu – mówi pani Anna. – Z drugiej strony nigdy nie mówił co mam, a czego nie powinnam robić. Prowadził rozmowy w taki sposób, że samemu dochodziło się do prawdy i tego, co trzeba zrobić – dodaje.

 

Ks. Marian Rajchel cały czas jest w pamięci ludzi, którzy się o niego “otarli”. – Często odnoszę się do ks. Mariana w problemach i zastanawiam się, co powiedziałby w danej sytuacji. Dał mi kiedyś piękny przykład jak radzić sobie z osobami, które są nam nieżyczliwe. Położył list od kogoś nieprzyjaznego pod figurką Maryi Niepokalanej i ilekroć koło niej przechodził odmawiał Zdrowaś Mario w intencji autora – mówi p. Anna. W ten sposób spuścizna po ks. prał. Marianie Rajchlu jest wiecznie żywa i wciąż przyciąga ludzi ku dobru. W “Kolędzie dla nieobecnych” napisanej przez Szymona Muchę, Beata Rybotycka śpiewa: “nie trzeba żałować przyjaciół, że gdziekolwiek są – dobrze im jest, bo są z nami choć w innej postaci”. Z całą pewnością możemy powiedzieć, że ks. Marian jest z nami cały czas.

 

 

Sebastian Niemkiewicz

arch. Radia Fara