Kolorowe tabletki

W miniony weekend w kinach w całej Polsce miała miejsce głośna premiera kultowej już historii o Panu Kleksie i jego Akademii. Film i książka na podstawie której powstał, są dobrze znane kolejnym pokoleniom Polaków. Dziś wraca w nowej wersji, gdzie zamiast Adasia mamy Adę. Podobny zabieg zastosowano w nowym „Panu Samochodziku”, gdzie towarzysząca głównemu bohaterowi grupa harcerzy staje się koedukacyjna. Czy to dobry zabieg? Jedni widzą w tym poprawność polityczną za wszelką cenę i tylko czekają, aż przemycone zostaną nam wątki LBGT czy osób czarnoskórych. Inni powiedzą, że taki ruch im nie przeszkadza, a wszystkiemu trzeba dać szansę. Swoją drogą, ciekawe że akurat Akademia Pana Kleksa tak dobrze się trzyma do tej pory. Na przestrzeni ostatnich lat wiele bajek zostało wnikliwie prześwietlonych pod kątem ukrytych znaczeń. Podejrzana była zażyłość Bolka, Lolka i towarzyszącej im Toli. Czerwona torebka teletubisia. Stosowanie czarów w Hogwarcie, mimo że w większości książka jest o przyjaźni i innych wartościach, takich jak np. rodzina. Jak w tym wszystkim uchował się Kleks, który prowadzi akademię tylko dla chłopców i podaje im kolorowe tabletki, po których mają niezłe wizje, tzn. sny?

Szansy nie dostają jak na razie nowi rządzący. Dość dla niektórych nieoczekiwana zmiana miejsc zaburzyła cały porządek świata. Czarne stało się białe i odwrotnie. Bukmacherzy przyjmują już zakłady, jak kto zachowa się podczas obrad sejmu. Czy o to właśnie nam chodziło? Trafiamy spod jednego namiotu cyrkowego pod drugi. Telewizja publiczna już jest „be”, a każde zakłócenie sygnału to z pewnością wina pana T. Nagle trzeba bronić mediów publicznych i praworządności. Strony się zmieniły. Problemy zostały te same. Czy pamięć niektórzy mają zbyt krótką, by pamiętać, co sami robili po przejęciu władzy? Nagle konstytucja to znów słowo na topie, nawet po drugiej stronie barykady, o dziwo. A już sporą hardością uznać można nawoływanie w obronie odchodzącej ekipy TVP wśród najbiedniejszych, którym zarobki gwiazd „Wiadomości” nawet się nie śniły. Ale do autobusów wsiądą, bo są najbardziej podatni na sugestie. Kilka lat sporów zostawiło piętno i nawet zmiana władzy niczego nie zmieniła. Nawet chyba pogorszyła, bo wzbudza irytację u przegranych i spirala nienawiści kręci się dalej. Przy ilu świątecznych stołach było ostatnio słychać, że Tusk wszystko zabierze, a dobrze to już w tym kraju było. I tak w ogóle, to jeszcze zobaczycie, co sobie wybraliście. Wzajemne animozje grupy osób przeniosły się na miliony rodzin dzieląc je i psując nastroje. Kto mądrzejszy, będzie ponad to, inni dadzą się sprowokować i wciągnąć w dyskusje, które do niczego dobrego nie doprowadzą, bo każdy ma swoje racje. Po co nam to było? Czy jest jakaś kolorowa tabletka, którą można wziąć i cofnąć to wszystko?

 

Dominika Prokuska