Duchy z żuklińskich pól

Starsi ludzie w Żuklinie opowiadali, że na polach przy drodze z Kańczugi do Krzeczowic straszyło. Pojawiała się tam co jakiś czas postać, a ludzie bali się chodzić tym traktem po zmierzchu. Wybudowano tam nawet kapliczkę. Pomogło – przestało straszyć, ale nie do końca…

 

Przy drodze do Krzeczowic naprzeciw pól zwanych Zagrodami stoi stara kapliczka. Nazywana jest Kapliczką Barową. Okoliczne pola kryją w sobie niezwykłą i bogatą historię Żuklina. Wydarzyło się tu niejedno. Na Zagrodach żadnej zabudowy, zagród teraz nie ma ale pewnie były przed wiekami na co wskazuje nazwa. Obok są pola zwane Patryją lub Mogiłą. Jest to najwyższy punkt tej miejscowości. Według lokalnych podań zostało tu pogrzebanych trzech tatarów. Jeden z nich miał być wodzem. Dzisiaj śladu po tatarskim kurhanie już nie zobaczymy. Nieco dalej za kapliczką w kierunku Krzeczowic znajdują się pola zwane Granicami, gdzie   pochowano zmarłych na cholerę w XIX wieku mieszkańców Żuklina. Jedynym śladem po nim są przydrożne metalowe krzyże postawione w późniejszym czasie.

Przechodząc wieczorem obok kapliczki można odnieść wrażenie, ze coś lub ktoś nas obserwuje. Lekki powiew wiatru porusza gałęziami wiekowych drzew znajdujących się przy kapliczce. A może to nie wiatr…

Kapliczka zbudowana przez braci Barów

Konie nie chciały iść

Wielu ludzi opowiadało, że idąc wieczorem czy w nocy tą drogą widziało postać snującą się po polach. Żadnych jednak śladów nie zostawiała po sobie. Zaczęto bać się tego miejsca. Dwaj bracia Barowie z Żuklina postanowili tam wybudować kapliczkę. – Na polach w kierunku Bóbrki Kańczudzkiej straszyło. Gdzieś na dole za dzisiejszą kapliczką. Ludzie mówili, że jak jechali tamtędy to konie nie chciały iść. Coś wyczuwały. Mojemu dziadkowi przyśniło się, że jak wystawi kapliczkę to przestanie straszyć. Razem z bratem postanowili urzeczywistnić sen. Wybudowali kapliczkę i przestało – mówi pan Bogdan z Żuklina. Kapliczka spełniła swoją rolę – w okolicy się uspokoiło.

 

Błąkający się duch

Duch przechadzał się nocami po polach. Czego szukał w tym miejscu i kim był? -Może to błąkająca się dusza jakiejś osoby zmarłej na cholerę, szukająca ukojenia i modlitwy – zastanawia się jeden z mieszkańców. W Żuklinie jak i innych okolicznych miejscowościach cmentarz choleryczny umiejscowiono z dala od wioski. Cmentarze takie często były tworzone na niepoświęconych polach.   Zmarłych na cholerę chowano w zbiorowej mogile, przysypywano wapnem, następnie ziemią. Przed kilkoma laty próbowano odszukać miejsce dawnego cmentarza cholerycznego ale nie ustalono jego dokładnej lokalizacji. Niedawno sołtysowi Żuklina udało się określić położenie cmentarza. – Teraz jest to pole orne. Gdy się dobrze wpatrzymy widać niewielkie wzniesienie terenu w dolnej części pola. Była tutaj zbiorowa mogiła. Chciałbym postawić może gdzieś w granicy na miedzy jakiś krzyż który upamiętniałby ten cmentarz – mówi Jerzy Wołoszyn, sołtys Żuklina.

Wielu mieszkańców Żuklina odeszło już z tego świata nie mogąc się pogodzić z miejscem spoczynku, które odeszło w niepamięć. To był tragiczny czas. Może jakaś dusza ukazując się mieszkańcom upominała się o to by miejsce pochówku zostało upamiętnione. A może to duch tatarskiego wojownika nie mogący znaleźć drogi powrotnej na rodzinne stepy.

Motyw anioła na kapliczce

Dusze nieochrzczonych dzieci

Istnieje też inny przekaz. Mówiono, że na polach pojawiały się duchy nieochrzczonych dzieci. Nie mogące zaznać spokoju, zbłąkane dusze wołały „Chrztu, chrztu…” Ludzie ponoć znaleźli sposób by im ulżyć. Gdy zjawiła się taka dusza mówiono: „Jeśliś panna chrzczę cię Anna, jeśliś pan chrzczę cię Jan” i wtedy zjawa znikała. Ile jest w tym prawdy nie wiadomo. Śladów tych historii nie odnajdziemy w żadnych dokumentach, a aniołki z wiekowej kapliczki patrzą w milczeniu w stronę okolicznych pól.

Krzyże upamiętniające cmentarz choleryczny w Żuklinie

Żuklińskie pola kryją w sobie wiele tajemnic. Nie wszystkie odkryjemy. Odeszły wraz z najstarszymi mieszkańcami tej miejscowości. Dla chcących doświadczyć dreszczyku emocji polecam wakacyjny spacer w okolice zabytkowej kapliczki. Może spotkacie ducha tatarskiego wodza. Na pewno będziecie podziwiać piękne widoki rozciągające się z tego miejsca na bliższą i dalszą okolicę.

 

Ginie pamięć

Pamiątek tragedii oraz zapomnianych miejsc, które były świadkiem ciekawych, czasem niewyjaśnionych lub budzących dreszcze historii jest sporo. Warto je pokazywać, bo są częścią naszych korzeni.

Moja mama pochodzi z Siedleczki i pamięta z przekazu swojej babci jak było. Na cmentarzu były mogiły osób zmarłych na cholerę. Prababci córka Karolina Dyrkacz była pochowana na nim. Przy mogiłach rosły drzewa, mama jeszcze nosiła swojemu tacie i innym mężczyznom ze wsi picie gdy porządkowali mogiły. Na miejsce pochówku wywożono osoby jeszcze żyjące i je grzebano. Posypywane były wapnem. Z czasem mogiły się zrównały z polem i ludzie wypasali tam bydło. A teraz nie ma kto zadbać o cmentarz tylko drzewa samosiejki i chwasty opanowały miejsce pochówku – tak pani Bernadetta w liście do redakcji opisuje cmentarz choleryczny „na Mijowie” na granicy Siedleczki i Manasterza.

 

Marcin Sobczak