Coś nie tak

Zacznijmy od tego, że coś pomieszało się pogodzie. W weekend, kiedy większość z nas ma wolne i chciałaby ten czas spędzić aktywnie na zewnątrz – leje deszcz i jest zimno. Gdy tylko nadejdzie poniedziałek, słońce wychodzi i zagląda nam kpiąco w okno. Kiedy jest jeszcze bardziej bezczelne, to znów chowa się za chmurami, w momencie gdy kończymy pracę, a naiwnie liczyliśmy że urwiemy choć te kilka popołudniowych godzin. Zabawa w kotka i myszkę. Tak chyba w skrócie najlepiej można opisać tegoroczny maj, który już na szczęście za nami.

Nie w porządku jest, gdy jeden stara się żyć ekologicznie, segreguje odpady i zwraca uwagę na to, czym pali w piecu, ale sąsiedzi dookoła mają to gdzieś – sądząc po zapachu i barwie dymu wydobywającego się z kominów, który potem spowija całą okolicę. Można to zaobserwować nie tylko w zimie.

Coś nie tak ewidentnie jest też z naszym prawem, chroniącym bardziej przestępców, niż zwykłych obywateli. Można dojść do takiego wniosku po wydarzeniach z Katowic, gdzie 41-latek, mający już wcześniej związek z pedofilią i uprowadzeniem dziecka, porywa w biały dzień, idącego chodnikiem 11-latka. Później zabija go. Podczas przesłuchania tłumaczy, że się pomylił, bo chodziło mu o dziewczynkę, a porwany chłopiec miał dłuższe włosy. Co zrobiłby z dziewczynką? Kupił lizaka i odstawił na miejsce? Czy dziewczynki można porywać bezkarnie? Takie tłumaczenie to kpiny. Kpiny z wymiaru sprawiedliwości i nas, społeczeństwa. Jak uczyć dziecko samodzielności, jeśli chodzący wolno zwyrodnialec w każdej chwili może mu zrobić krzywdę? Trzymanie pod kloszem to przecież nie rozwiązanie. Morderca Sebastiana trafi teraz do celi, pewnie izolowanej i wszyscy zapłacimy za jego utrzymanie. Chyba nie tak powinno być.

 

Dominika Prokuska