Awantura z punktem recepcyjnym

– Wójt zamknął punkt zapewniający schronienie uciekającym przed wojną Ukraińcom – alarmują wolontariuszki z Chotyńca w gminie Radymno. – Punkty recepcyjne zostały utworzone na podstawie umowy z Wojewodą Podkarpackim odpowiedzialnym za działania związane z przyjmowanie i relokacją uchodźców w naszym województwie. W Chotyńcu miał działać do 23 marca. Już poza umową wydłużyliśmy ten okres do 26 kwietnia. Przy znikomej ilości uciekających z Ukrainy i działających innych punktach nie było sensu utrzymywać kolejnego – tłumaczy Bogdan Szylar, wójt gminy Radymno.

 

Informację o zamkniętym punkcie i zarzutach kierowanych do wójta przez wolontariuszki opublikował w czwartek 28 kwietnia Fakt w wydaniu internetowym. Wolontariuszka zarzuca włodarzowi gminy, że zdecydował o zamknięciu punktu recepcyjnego w Chotyńcu mimo tego, że przebywało tam 30 osób z Ukrainy. Uchodźcy zostali przewiezieni do punktu w Hali Kijowskiej w Młynach. Wolontariuszka zauważa w Fakcie, że wójt nie pałał miłością do pomagających uchodźcom. Na dodatek zamontował monitoring i wymienił zamki w drzwiach. Kobieta zwraca uwagę, że samorząd otrzymał od wojewody 250 tys. zł na prowadzenie punktu może więc opłacać koszty utrzymania pomieszczeń, a jedzenie i wszystkie inne rzeczy pochodzą od darczyńców.

Wolontariuszka opowiada Faktowi, że uchodźcy nie chcieli zająć miejsca w autobusie mającym ich przewieźć do Hali Kijowskiej, a wezwani policjanci nie podjęli interwencji. Ostatecznie przebywający w Chotyńcu Ukraińcy znaleźli schronienie w innych miejscach.

 

W gminie Radymno utworzono punkty recepcyjne w wiejskich domach kultury w Piaskach, Chotyńcu i Korczowej na podstawie umowy z Wojewodą Podkarpackim zlecającym samorządowi wykonanie zadań leżących w zakresie administracji rządowej. Potem dołączył punkt w Hali Kijowskiej w Młynach mogący dać schronienie tysiącom osób. – Zgodnie z umową punkt w Chotyńcu miał działać do 13 marca. W Korczowej do 26 marca – wyjaśnia wójt gminy Radymno, zaznaczając że gmina podjęła decyzję o przedłużeniu działania punktu poza termin umowy. Z porozumienia wynika, że wojewoda pokryje koszty na prowadzenie wpisanych w umowie miejsc przeznaczonych dla Ukraińców przeznaczając na to kwotę 250 tys. zł. Początkowo przebywało w nich po kilkadziesiąt osób. Potem główną rolę przejęła Hala Kijowska. Dodatkowo znacznie zmniejszyła się ilość uchodźców. Jak informował wójt gminy Radymno w czasie świąt przebywało w Korczowej nie więcej niż 30 osób.

Rolą punktów recepcyjnych było udzielenie schronienia Ukraińcom po przekroczeniu granicy. Nie były to miejsca przygotowane na dłuższy pobyt, bo całe województwo traktowane jest jako przejściowe. Możliwości zamieszkania na dłużej spoczywają na innych regionach kraju. – W ostatnim czasie pojawiało się więcej osób wracających na Ukrainę niż uciekających przed wojną. Wśród nich byli przedstawiciele różnych narodowości. Pojawiały się obawy wśród mieszkańców. Dlatego zamontowaliśmy monitoring i wymienili zamki – tłumaczy B. Szylar. Z rozmowy wynika, że wśród mieszkańców Chotyńca też można spotkać różne zdania. Część z nich zwracało uwagę, że utrzymanie punktu nie ma sensu, skoro są wolne miejsca w m.in. w Hali Kijowskiej. Wójt uważa, że kierowane do niego zarzuty o zamknięcie punktu recepcyjne są całkowicie nietrafione, a powodem alarmu niekoniecznie jest dbałość o zapewnienie schronienia Ukraińcom.

erka