Poprawność podczas Euro

W miniony weekend zainagurowano Euro 2020, czyli piłkarskie finały Mistrzostw Europy. Mimo że mamy 2021 rok, to Euro jest 2020, by nie robić bałaganu. O szansach naszych na turnieju napisano już wiele. Poczekajmy więc przynajmniej na koniec fazy grupowej.

 

W tematach okołopiłkowych zauważyć można też inne ciekawe kwestie, jak chociażby przyjęty jakiś czas temu zwyczaj klękania przed meczem. Wymyślił go amerykański futbolista w ramach akcji „Black lives matter”, sprzeciwiającej się rasismowi wobec czarnoskórych. Szybko podchwycono to na innych stadionach. Trudno nie odnieść jednak wrażenia, że od jakiegoś czasu nie wiadomo, na ile dany sportowiec robi to, dlatego że tak wypada, bo inni to robią, czy rzeczywiście ma takie przekonania. Polska reprezentacja grając niedawno z Anglią, nie klękała. Piłkarze wskazali jedynie na napis na koszulkach „Respect”, oznaczający szacunek, tym samym zajmując neutralne i apolityczne stanowisko wobec inicjatywy BLM. Jak pokazują pierwsze mecze na Euro, inne reprezentacje też od klękania odchodzą. Rasism nie jest niczym dobrym, nie jest też jednak chyba w porządku sytuacja kiedy strona uważająca się za dyskryminowaną doprowadza swoimi działaniami w walce o równość do tego, że inni na każdym kroku zastanawiają się, czy to już rasizm, czy jeszcze nie? Swoją drogą, dlaczego „Black lives matter”, co w wolnym tłumaczeniu znaczy „Czarne życia się liczą” a nie „All”, czyli wszystkie? By nie urazić, czy nie przeszliśmy już na drugą stronę, wchodząc w rolę dyskryminowanych, tyle że tym razem przez samych siebie?

Do jakich absurdów zaczyna to prowadzić niech świadczy decyzja jednego z producentów gier planszowych, który chce wycofać ze swojej oferty czarne kostki do gry, by nie kojarzyły się z niewolnictwem. Czy możemy w ogóle jeszcze używać nazwy tego koloru, by ktoś nie poczuł się źle?

 

Dominika Prokuska