Kłótnie w samorządzie. W tle donos do prokuratury

Obserwując sesje Rady Miasta Jarosławia można dojść do wniosku, że dobre obyczaje już na stałe zastąpiono złośliwościami, współpracę waśniami, a merytoryczną dyskusję szukaniem powodu do waśni. – Zatargi bez przerwy, ale oni krzywdy sobie nie zrobią. My już cierpimy – podsumowuje pan Jan, pytany jak ocenia współpracę Rady Miasta Jarosławia z burmistrzem i co myśli o ciągłych utarczkach w samej radzie i między częścią radnych a burmistrzem.

 

Styczniowa sesja RM trwała około 12 godzin. Przyjęto na niej budżet, który Regionalna Izba Obrachunkowa zwróciła do poprawki. Jej efektem, jak uważa dwóch radnych, było także złamanie prawa kwalifikujące się do zgłoszenia w prokuraturze. Lutowa trwała ponad 7 godzin. Przyjęto na niej kolejne obciążenia dla mieszkańców i poprawiano budżet. Oba posiedzenia przypominały batalię między burmistrzem i stojącymi po jego stronie radnymi, a reprezentantami opozycji podzielonej na co najmniej dwa obozy.

Rozkład głosów w jarosławskiej RM jest taki, że 10 radnych z klubu Wspólnie Zmieniajmy Jarosław stoi zawsze po stronie włodarza. Po drugiej stronie jest dwóch niezależnych i 9 z klubu PiS. Opozycyjni zawsze mają sporo uwag. Pokornieją przy głosowaniu.

 

Co z donosem?

Radni Marcin Nazarewicz i Wiesław Strzępek zarzucają, że po styczniowej sesji do RIO trafiła uchwała, której RM nie podejmowała. Jak tłumaczył M. Nazarewicz błędny zapis pojawił się w oficjalnej bazie początkiem lutego i w tej formie został przesłany do izby obrachunkowej. Dopiero po jego interwencjach sprawę wyprostowano. Stało się to 24 lutego, czyli przez niemal trzy tygodnie w obrocie prawnym był niewłaściwy dokument. Chodzi o uchwałę w sprawie wieloletniej prognozy finansowej, w której wpisano, iż autorem poprawek są radni, a były to autopoprawki burmistrza. RIO wszczęła postępowanie nadzorcze, a przewodniczący RM Szczepan Łąka, przyznając że przesłana 7 lutego uchwała nie była głosowana na sesji tłumaczył, iż powodem był niewłaściwy druk. Zauważył też, iż sesja trwała od godz. 9.00 do 21.52, a różnice między złą a dobrą wersją nie wpływają na merytoryczną treść. Jednak według obu radnych doszło do naruszenia prawa podlegającego pod kodeks karny, czyli sfałszowania dokumentów. M. Nazarewicz zapowiedział, że już jest przygotowany wniosek do prokuratury i w najbliższym czasie zostanie złożony.

 

Podziurawiony budżet

Plan finansowy miasta na bieżący rok został przyjęty i od razu okazało się, że nijak ma się do rzeczywistości. Wynika to chociażby z informacji burmistrza Jarosławia Waldemara Palucha, który pokazuje fakturę dla Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji za gaz zużyty w styczniu. Rachunek opiewa na kwotę 261 160,48 zł, a w budżecie na cały rok na wszystkie media w MOSIR przewidziano 1 mln zł. Czyli budżet stworzono na nierealnych prognozach.

Miasto ratuje się podwyżkami uderzającym bezpośrednio w mieszkańców. Ich też pyta co robić, gdy pieniędzy brakuje rozsyłając ankiety dotyczące oświetlenia, Straży Miejskiej oraz informacje o „brakujących środkach”. Ujęty w budżecie deficyt to tylko 88 tys. zł. Radny Mariusz Walter mówił o cudzie ekonomicznym. – W listopadzie brakowało 19 mln zł, a na koniec stycznia brakuje 88 tys. zł. Potem pojawiają się karteczki, że brakuje 19 mln. zł. To gdzie ta prawda? – pytał.

  1. Paluch kolejny już raz stwierdza, że dziwi się temu co słyszy od opozycji ale też ostrzega, że istnieje realne zagrożenie domknięcia finansów miasta. Jednak według niego i zapisu w budżecie deficyt nie przekracza 100 tys. zł.

„Kochana” Rado Miasta Jarosławia serdecznie dziękujemy za kolejną podwyżkę w naszym mieście! Tym razem uderzyliście w rodziców dzieci żłobkowych…Litości – komentują jarosławianie.

erka