Rzeczywistość na Oddziale Zakaźnym

Mija właśnie pół roku, odkąd w Polsce ogłoszono stan pandemii. Codziennie słyszymy nowe raporty o kolejnych zakażonych oraz zmarłych, u których stwierdzono obecność COVID-19. Wszyscy, mniej lub bardziej, musieliśmy się przystosować do nowej rzeczywistości, w której przyszło nam funkcjonować. Wielu z nas czytając codzienne raporty, nie wyobraża sobie, jak naprawdę wygląda praca na pierwszej linii walki z koronawirusem, jak np. na Oddziale Obserwacyjno-Zakaźnym jarosławskiego COM…

 

Od początku pandemii jarosławski Oddział Zakaźny hospitalizował ok. 450 chorych i pobrał ok. 2.500 wymazów w kierunku wirusa SARS CoV-2 – warto w tym miejscu wspomnieć, że nie były to tylko wymazy pochodzące od mieszkańców Jarosławia, ale i z miast takich jak m.in. Rzeszów, Leżajsk, Łańcut, Lubaczów czy Przeworsk. Dodatnich wyników wykazano ok. 400. Na Oddziale są również hospitalizowani pacjenci z koronawirusem z ogniska w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym jarosławskiego szpitala. Takich pacjentów od 8 sierpnia było czternastu, chorzy z ujemnymi wynikami sukcesywnie przekazywani są z powrotem do ZOL. Od marca w COM w Jarosławiu zmarło 6 osób z potwierdzonym COVID-19.

Ordynator Małgorzata Dankiewicz.

Trudne pół roku

Mija właśnie pół roku pracy w warunkach pandemii, do których musieliśmy się przystosować. Przed nami trudny okres jesienny, gdzie COVID-19 może nakładać się na inne sezonowe infekcje dróg oddechowych, w tym grypę – mówi ordynator Oddziału Obserwacyjno-Zakaźnego, lek. Małgorzata Dankiewicz.

Jak informuje Ordynator Oddziału Zakaźnego, oddział praktycznie cały czas jest pełny, ponadto stara się też przyjmować pacjentów, którzy trafiają na SOR i trzeba wykluczyć u nich zakażenie, zanim trafią na inne oddziały.

Codzienne komunikaty to suche liczby, a tak naprawdę mało kto zastanawia się, że za nimi stoją ludzie z krwi i kości – m.in. personel, który codziennie ciężko naraża się. Są to tacy sami ludzie jak my, którzy też się boją, mają rodziny, dzieci, czy starsze osoby w domu.

Chciałabym podkreślić duże zaangażowanie i oddanie dla chorych całego personelu Oddziału Zakaźnego, szczególnie naszych pań pielęgniarek, które od pół roku wykonują swoją pracę w szczególnie trudnych warunkach, spędzają przy chorych wiele godzin, ubrane szczelnie w stroje ochronne. Tą drogą chciałabym im za to serdecznie podziękować – dodaje M. Dankiewicz.

Codzienność na oddziale

Na oddziale sale są używane jako izolatki. O odwiedzinach oczywiście nie ma mowy. Jeśli jest dwóch pacjentów „dodatnich”, tak jak np. z ogniska w ZOL-u, wtedy kładzie się ich razem na dwuosobowej sali. Jeśli są to tylko podejrzenia o zakażenie, wówczas pacjent jest sam na sali. Personel oddziału cały czas pracuje w fartuchach i maseczkach, natomiast do chorych zakłada kombinezony ochronne i w nich wykonuje wszystkie czynności przy pacjentach.

Mamy sale ze śluzami, więc tam przebieramy się i na korytarz wychodzimy już tylko w fartuchach jednorazowych. Cały czas działają też lampy wiruso- i bakteriobójcze, osobne w śluzach i osobne na korytarzu oraz oczyszczacze powietrza – opowiada Ordynator Oddziału dodając, że sprzętu ani ubrań ochronnych na razie im nie brakuje.

Chcemy serdecznie podziękować wszystkim sponsorom. Wiele osób nam pomogło, dostaliśmy m.in. środki na ubrania ochronne, jedna z firm zrobiła nam śluzy, a od pana Andrzeja Szarka codziennie przez pół roku dostajemy obiady, to bardzo miłe. Nie sposób wymienić tu wszystkich, ale bardzo im dziękujemy – mówi personel Oddziału dziękując przy okazji także kolegom z innych oddziałów za dobrą współpracę oraz wszystkim, którzy ich wspierają.

Dla pacjentów ważne powinno też być to, że na Oddziale, mimo kontaktu z chorymi, nikt się nie zakaził. Personel jest regularnie badany, nie ma żadnego zakażenia, które wyszłoby z oddziału, dopełniane są wszelkie procedury. Oddziałowi bardzo dobrze układa się też współpraca z Powiatową Stacją Sanitarno-Epidemiologiczną w Jarosławiu.

Jesteśmy przyzwyczajeni do pracy z chorobami zakaźnymi, ale czegoś takiego nie było od stu lat. Kiedy była świńska, czy ptasia grypa, też ludzie bali się, ale teraz jest to coś, czego nigdy nie było. Też się boimy, ale idziemy i leczymy. Na Oddziale jest tylko czwórka lekarzy tzw. zakaźników. Było nas za mało, na szczęście do pomocy dobrowolnie zgłosiło się kilku lekarzy z innych oddziałów oraz dwoje rezydentów. Więcej chętnych nie było. Nie zdarzyło się też, by ktoś kto mówił, że maseczki są niepotrzebne, bo wirusa tak naprawdę nie ma, przyszedł i zaproponował, że np. przyjdzie karmić ludzi na oddziale, czy po prostu zechce spędzić z nimi trochę czasu– mówi M. Dankiewicz i wspomina o przypadku młodego, 27-letniego mężczyzny, który zaraził się koronawirusem i przechodził ciężkie zapalenie płuc. Został odesłany do Łańcuta. To tylko potwierdza, że wirus dotyka nie tylko starszych i schorowanych i nie można go lekceważyć.

 

Jesień może być ciężka

Jesień coraz bliżej, a wraz z nią infekcje dróg oddechowych. Ludzie boją się, że trudno będzie im odróżnić objawy zakażenia wirusem od grypy. Boją się też, że mogą zostać błędnie zdiagnozowani. Jakie są w tym zakresie wytyczne Ministerstwa Zdrowia?

– Jeśli pacjent będzie mieć objawy infekcji dróg oddechowych, powinien zadzwonić do lekarza rodzinnego, który przeprowadzi z nim wywiad i jeśli objawy potrwają dłużej niż trzy dni, dostanie skierowanie na wymaz. Jeśli u pacjenta wyjdzie COVID-19 dodatni, skierowany zostanie do Oddziału Zakaźnego, jak będzie ujemny, będzie leczony w kierunku grypy. Taki jest plan Ministerstwa Zdrowia, bez badania jednoznacznie nie da się niczego wykluczyć, a inne choroby przecież nie znikły – tłumaczy nasza rozmówczyni.

Personel Oddziału zdaje sobie sprawę, że sezon jesienno-zimowy będzie ciężką połową roku, dlatego też zaleca szczepienia przeciwko grypie. Mogą one zminimalizować prawdopodobieństwo równoległego zakażenia wirusem grypy i SARS CoV-2, co jest możliwe, a połączenie takie może skutkować bardzo ciężkim przebiegiem choroby. Poza tym raczej nikt z grypą nie chciałby pewnie leczyć się na oddziale, gdzie będą też leczyć koronawirusa. Żeby więc uniknąć hospitalizacji w okresie epidemii, zaleca się szczepienia, oczywiście jeśli nikt nie ma ku temu przeciwwskazań.

 

Tygodniowy raport o koronawirusie

Wirus zdaje się nie odpuszczać tak łatwo mieszkańcom naszych powiatów. Dodatkowo, powiat przeworski od piątku znajduje się w tzw. żółtej strefie – jako jedyny powiat z dodatkowymi obostrzeniami na Podkarpaciu. W liczbie nowych zakażeń goni go jednak powiat jarosławski. Od 1 do 7 września w powiecie przeworskim wykryto 27 przypadków zakażeń. W powiecie jarosławskim – 24. W Łańcucie 1 września zmarł 89-letni mieszkaniec powiatu przeworskiego. To pierwsza ofiara śmiertelna z tego powiatu związana z zakażeniem koronawirusem.

W ogniskach na terenie naszych powiatów nie odnotowano nowych przypadków. W ZOL COM w Jarosławiu do 31.08. potwierdzono łącznie 36 pozytywnych wyników. Zakład odzieżowy w Przeworsku, gdzie pozytywny wynik stwierdzono u 39 osób (24 pracowników, 15 osób z kontaktu), wznowił już działalność. Od 25.08. nie potwierdzono tam nowych przypadków.

 

 

 

DP