Bez pomocy w przychodni

Jarosław: Mama jednego z naszych Czytelników poczuła się źle. Udała się do najbliższej przychodni z prośbą o zmierzenie ciśnienia. Pomocy nie otrzymała.

 

– Moja mama pracuje w przedszkolu. Kiedy poczuła się źle, udała się do najbliższej przychodni, z prośbą o pomoc. Poprosiła o zmierzenie ciśnienia. Niestety pomocy nie otrzymała. Pielęgniarki zasłaniając się koronawirusem, odesłali ją do lekarza rodzinnego. Mama znalazła pomoc w aptece, gdzie nie tylko zmierzono jej ciśnienie, ale zaopiekowano się nią do czasu mojego przyjazdu – mówi jeden z naszych Czytelników.

Sprawę opisaną przez Czytelnika skonsultowaliśmy w NFZ. Rafał Śliż, rzecznik prasowy Podkarpackiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia w Rzeszowie wyjaśnia, że opis stanu zdrowia przedstawiony przez Czytelnika jest niezbyt jasny, dlatego podaje trzy rozwiązania tej sytuacji. Jako pierwsze rozważa nagle pogorszenie stanu zdrowia w sytuacji, gdy w okolicy nie ma lekarza lub pielęgniarki, a lekarz rodzinny znajduje się daleko.

– W takim przypadku pierwszym krokiem powinno być zapewnienie sobie pomocy drugiej osoby oraz telefon pod numer alarmowy 112. Dyspozytor określi na podstawie rozmowy zagrożenie, wyśle transport medyczny bądź skieruje pacjenta w odpowiednie miejsce – mówi R. Śliż.

Jako drugą opisuje sytuację, w której stan zdrowia nagle się pogorszył, a w okolicy znajduje się lekarz lub pielęgniarka.

– Gdy pacjent znajduje się w stanie zagrożenia życia, każdy lekarz (również pracujący prywatnie) ma obowiązek udzielenia mu pomocy. Sytuacje nagłe nie wymagają czasu oczekiwania ani również skierowania – mówi R. Śliż.

Jako trzecią wskazuje sytuację, w której lekarz rodzinny znajduje się niedaleko.

– Pierwszą osobą, która w razie pogorszenia się stanu zdrowia powinna zająć się pacjentem, jest lekarz rodzinny, ponieważ zna on stan zdrowia swojego pacjenta i może ocenić stopień zagrożenia, który będzie podstawą do odpowiedniej diagnostyki, skierowania do specjalisty bądź szpitala – wyjaśnia rzecznik.

Z powyższych informacji wynika, że pacjentka znajdowała się w sytuacji, którą rzecznik rozważa jako drugą, a personel przychodni ocenił ją jak w sytuacji trzeciej.

– Zakładam, że sytuacja odmowy przyjęcia pacjentki i odesłanie do lekarza rodzinnego było podyktowane stanem zdrowia, który pozwalał na takie działanie. Jeśli jednak w opinii pacjentki było inaczej, bardzo prosimy o opisanie tej sytuacji i przesłanie do NFZ w Rzeszowie. Wyjaśnimy skrupulatnie sprawę, informując pacjentkę o końcowych ustaleniach – wyjaśnia R. Śliż.

Kwestią odrębną, jest tutaj zwykła ludzka chęć pomocy, która szczególnie w obecnej sytuacji powinna brać górę, nad innymi sprawami.

– Zmierzenie ciśnienia nie jest czynnością, która zajmuje wiele czasu, do jego wykonania nie potrzeba wykwalifikowanego personelu ani specjalistycznego sprzętu. Ludzka życzliwość i kilka minut czasu mogły pozwolić pacjentce wrócić do pracy bądź spokojnie udać się do swojego lekarza rodzinnego. Ubolewam, że tak się nie stało i jeśli pacjentka sobie tego życzy, wyjaśnimy tę sytuację – mówi R. Śliż.

 

EK