Michał Solski cieszy się teraz wakacjami.

Każdy swój sukces dedykuję mamie

– Nie zawsze było kolorowo, nie zawsze się udawało, ale nie wolno nigdy się poddawać i odbierać sobie szansy. Nie można wygrać wszystkiego, zwycięstwo należy czerpać z pasji i z zamiłowania do tego co się robi – mówi Michał Solski, utalentowany uczeń jarosławskiego „katolika”, laureat olimpiad naukowych.

 

Do konkursów historycznych namówiła go jeszcze w okresie nauki w Szkole Podstawowej nr 4 nauczycielka Violetta Szpilak. – Dostrzegła we mnie potencjał i przygotowywała mnie do takich egzaminów kuratoryjnych. Ma swój udział w tym gdzie zaszedłem, za co bardzo jej dziękuję – mówi M. Solski. Młody jarosławianin ma się czym pochwalić. Jest laureatem olimpiad na szczeblu ogólnopolskim, co wiążę się z uzyskaniem indeksów na różne uczelnie. – Mogę wybrać tylko jedną, ale na ten moment jeszcze się zastanawiam nad kierunkiem oraz miastem. Może będzie to prawo, to okaże się po zdaniu matury – tłumaczy M. Solski.

 

Zachęcam każdego

Uczeń Publicznego Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego w Jarosławiu jest półsierotą. – W 2014 roku zmarła moja mama, miałem wtedy dziesięć lat. Od tego czasu moim wychowaniem zajmował się tato, który wraz z dziadkiem wspomagał mnie we wszystkim co do tej pory robiłem oraz zachęcał do dalszej nauki. To właśnie rodzinie, a szczególnie mamie dedykuję każdy swój sukces. Mam też młodsze rodzeństwo, brata i siostrę, którzy również mnie wspierają – opowiada M. Solski. Jak mówi w jego życiu nie zawsze było kolorowo, nie zawsze się udawało, ale nie poddawał się. Nie chciał odbierać sobie szansy. Wiedział, że nie można wygrać wszystkiego, starał się realizować swoją pasję i czerpać z zamiłowania do tego co robił. – Na pewno mogę z czystym sercem zachęcić każdego do brania udziału i próbowania swych sił w różnych olimpiadach. Naprawdę warto, choć nie jest łatwo i trzeba niekiedy zrezygnować z niektórych przyjemności na rzecz nauki. Mimo wszystko jestem zwolennikiem stosowania zasady tzw. złotego środka, który pozwala mi na elastyczne podejście do tematu. Dzięki temu nie zaniedbuje ani rodziny, ani przyjaciół i mam czas na upragniony odpoczynek. Nauka do olimpiad to ciężka praca, jednak zapewniam, że nie uczę się 24 godziny na dobę. Jeśli chodzi o sam konkurs, w którym ostatnio brałem udział, czyli olimpiadę pod hasłem: Losy Żołnierza i Dzieje Oręża Polskiego, to odbywa się ona corocznie i składa się z bloku zmiennego oraz bloku stałego. W następnym roku szkolnym w związku z budową nowego gmachu Muzeum Wojska Polskiego, planowane są przenosiny ekspozycji muzealnej, dlatego uczniowie nie będą mierzyli się z powstaniami narodowymi (jak wynika z chronologii – przyp. Red) a z tematyką obejmującą okres walki o niepodległość i granice Rzeczpospolitej 1887–1922 – opowiada M. Solski. Będąc na finale centralnym zarówno w Białymstoku jak i w Warszawie młody jarosławian miał okazję poznać wiele ciekawych i równie utalentowanych ludzi, z którymi dzielił się swoimi doświadczeniami naukowymi. Nie obyło się też bez zabawnych sytuacji. – Podczas pobytu w Warszawie przez przypadek pomyliłem z kolegą hotel. Gdy weszliśmy do pokoju nie było naszych bagaży ani opiekuna. Okazało się, że bagaże i nauczyciel są pod tym samym numerem pokoju – tyle, że w innym hotelu. Do dziś zastanawiam się dlaczego pani na recepcji bez żadnego sprawdzania dokumentów wydała nam karty do pokojów, mimo iż nie byliśmy w tym hotelu zameldowani – śmieje się uczeń katolika.

 

 Teraz kolej na maturę

 W nadchodzącym roku szkolnym Michała czeka matura. Podchodzi do tego spokojnie i z rozwagą. – W klasie maturalnej również zamierzam spróbować swych sił w olimpiadach, ale już z mniejszym rozmachem, gdyż ważne będzie przede wszystkim dobre zdanie matur z „wosu”, języka polskiego, matematyki oraz języka angielskiego. Myślę także nad zdawaniem matury z języka włoskiego, ponieważ odkąd uczę się w liceum pokochałem ten język oraz kulturę. Póki co cieszę się wakacjami – mówi. Na zakończenie Michał zachęca innych do wybrania jego szkoły. – W moim liceum mogę liczyć na życzliwość nauczycieli oraz pracę pod okiem pana profesora Jarosława Dyrdy, który z powodzeniem, przygotowuje wielu uczniów do startu w różnych konkursach przedmiotowych. Myślę, że dla osób myślących o starcie w olimpiadach z historii czy z „wosu” wybór jarosławskiego „katolika” będzie jak najbardziej trafiony. Dziękuję wszystkim ze szkoły. Szczególne podziękowania kieruję dla swojej rodziny, na którą zawsze mogę liczyć oraz dla swojej dziewczyny Oli – podkreśla M. Solski.

tst