Wicelider za silny, ale outsider pokonany

Ekipa Sanu-Pajda miała ostatnio bardzo pracowite dni. W tygodniu jarosławianki przegrały po dobrym spotkaniu z mieleckim wiceliderem 2:3, a na weekendzie poradziły sobie z ostatnią w tabeli drużyną z Białegostoku.

 

SAN-Pajda Jarosław – ITA TOOLS Stal Mielec 2:3
(20:25, 25:16,15:25, 23:25, 14:16)

SAN-Pajda: Stepko, Marcyniuk, Krysztofiak, Saj, P. Papszun, Gierszewska, Murdza (libero) oraz Kawa, Szmajduch, Bartyzel (libero)
Stal: Stroiwąs, Molenda, Mras, Urbanowicz, Hnatyszyn, Szczygioł, Samul (libero)

 

W pierwszym pojedynku San-Pajda przegrywał 1:2, ale zdołał wygrać czwartą partię, niestety w grze na przewagi lepsze okazały się mielczanki. Rywalki udanie otworzyły mecz, prowadziły 3:0. Gospodynie wyrównały dzięki skutecznej grze w bloku. Gdy punkt zdobyła Sandra Szczygioł, a następnie z zagrywki skuteczna była Paulina Stroiwąs, Stal wygrywała 20:17. Potem zrobiło się 22:18 i już do końca seta przyjezdne dominowały. W drugiej partii najpierw więcej do powiedzenia miał nasz team, który odrzucił od siatki swoje rywalki. Po tym jak skuteczną akcją w bloku popisała się Katarzyna Saj, miejscowe prowadziły 8:5 i chociaż Stal zdołała doprowadzić do remisu, to końcówka seta należała do Sanu-Pajda. Dla odmiany trzecia odsłona toczyła się pod dyktando przyjezdnych. Po ataku Sandry Szczygioł przewaga mielczanek wynosiła 6 „oczek”. Na dokładkę, w końcówce serią trudnych serwisów popisała się Julita Molenda. W czwartym secie początkowo zanosiło się na koniec całego pojedynku. Nasze siatkarki nie miały pomysłu na grę, a ich błędy własne sprawiły, że traciły spory dystans do Stali, przegrywały 13:20, ale w odpowiednim momencie jarosławianki złapały właściwy rytm i dogoniły wynik. Z dobrej strony zaprezentowała się Weronika Krysztofiak, tym razem przy jej serii zagrywek doszło do remisu po 18. W końcówce San-Pajda prowadził 22:20, a kilka chwil później 24:21 i nie dał już sobie wyrwać zwycięstwa w tej odsłonie. O wszystkim musiał więc decydować tie-break. Niestety w naszym zespole znowu pojawiły się stare demony – błędy własne, które pozwoliły przyjezdnym, zbudować przewagę. Przy zmianie stron było 8:2 dla mielczanek, wprawdzie podopieczne Piotra Pajdy znowu się zerwały i odrobiły straty, to jednak w decydującym momencie nie wytrzymały ciśnienia.

 

SAN-Pajda Jarosław – BAS Białystok 3:0 (25:22, 25:23, 25:14)

 SAN-Pajda: Stepko, Marcyniuk, Krysztofiak, P. Papszun, Gierszewska, Bartyzel (libero) oraz Kawa, Magierowska, Zięba, Szmajduch i Murdza (libero)

BAS: Mańczak, Iber, Osadchuk, Sokolińska, Gronostajska, Niedźwiecka, Michalewicz (libero) oraz Woźniak, Rafalska, Pisarczyk

 

Zaległy pojedynek z „czerwoną latarnią” miał już inny przebieg. Jarosławianki przeważały od początku do końca. Niespodzianki więc nie było. Tylko na samym początku rywalki trochę postraszyły nasz team. Po ataku Pauliny Niedźwieckiej prowadziły 5:3, potem ich przewaga wzrosła do pięciu punktów (10:5). To były jednak tylko takie fragmenty dobrej gry przyjezdnych, które San-Pajda szybko stłamsił i praktycznie później już tylko kontrolował wydarzenia na boisku. Po asie serwisowym Katarzyny Saj przewaga jarosławianek wzrosła do czterech punktów (22:18). W drugim secie jarosławianki zagrały trochę nierówno, pozwalając, szczególnie w jego końcówce drużynie z Białegostoku podreperować wynik. Przy stanie 24:23 grę przerwał trener Piotr Pajda. Ostatni punkt w tym secie zdobyła Kinga Magierowska. W ostatniej partii dominacja naszego zespołu była już zdecydowana.

 

fot. san-pajda