Tragiczne, czy normalne warunki hodowli krów?

– Wychudzone bydło stoi w składowisku obornika. Nie widać, by miało dostęp do wody. Są jedynie zanieczyszczone kałuże. Obok żywych zwierząt widziałem trzy padłe sztuki – alarmuje Czytelnik opisując tragiczny według niego stan hodowli krów w Charytanach. – Zwierzęta mają zapewnioną czystą wodę. Są regularnie karmione. Zapewniamy im warunki zgodne z zaleceniami inspekcji weterynaryjnej oraz spełniamy normy narzucone przez ochronę środowiska – odpowiada przedstawiciel hodowcy.

 

Wyglądające na bardzo zaniedbane, według interweniujących w Gazecie Jarosławskiej Czytelników, stado krów należy do spółdzielni rolniczej w Charytanach. Zwracający uwagę na stan hodowli uznali, że zwierzęta są trzymane w warunkach nie zapewniających im dostępu do wody, a ich wygląd wskazuje, że przynajmniej część z nich jest źle odżywiona. Uważają, że leżące na placu, z którego korzystają zwierzęta, padłe krowy stwarzają zagrożenie epidemiologiczne. Z opisu wynika, że truchło jednej krowy musiało leżeć dłuższy czas. Apelując do Gazety Jarosławskiej o wyjaśnienie sprawy interweniujący zaznaczyli, że o sytuacji w gospodarstwie poinformowali inspekcję weterynaryjną.

Zgodnie z zaleceniami

– Zwierzęta są hodowane w odpowiednich warunkach – takie stwierdzenie słyszymy w spółdzielni. – Krowy nie są zamknięte w oborach. O każdej porze roku mogą wyjść na zewnątrz. Wodę pitną mają w pomieszczeniach. Mają także dostęp do płynącej w sąsiedztwie rzeki. Siano jest wykładane na stojących na zewnątrz platformach. Na bieżąco uzupełnianie. Świeża słoma jest dokładana na specjalnie przygotowanych wybetonowanych płytach pełniących funkcję składowiska obornika. Krowy sobie chodzą gdzie chcą. Część przebywa w oborze. Inne na łące, a jeszcze inne na wyłożonej słomie – tłumaczy Wiesław Kokot z zarządu spółdzielni. Z jego tłumaczeń wynika, że obornik musiał być gromadzony, ponieważ do początku marca nie można go wywozić na pole. Obecnie trwa wywózka i jeśli pogoda nie przeszkodzi zostanie usunięty w ciągu kilkunastu dni. – Pomieszczenia i wybiegi dla krów przygotowano zgodnie z zaleceniami służb weterynaryjnych, epidemiologicznych i inspekcji środowiskowych – zapewnia spółdzielca. Przyznaje, że w ostatnim czasie padły cztery krowy oraz trzy prosiaki zaznacza jednak, że przy liczącym ponad 200 sztuk stadzie krów i około 500 tucznikach takie zdarzenia występują. – Nie ma mowy, by padłe zwierzęta zostawały na wybiegu. Zaraz po zdarzeniu informujemy inspektorat weterynaryjny i po jego akceptacji zgłaszamy do zakładu utylizacji w Leżachowie. Najczęściej zabierają truchła tego samego dnia – tłumaczy zaznaczając, że wszystkie zwierzęta są ewidencjonowane, mają kolczyki i nie ma innej możliwości. Odnosząc się do krów sprawiających wrażenie wychudzonych wyjaśnia, że wszystkie mają identyczne warunki, a w stadzie są zwierzęta w różnym stanie. Jedne są chude, inne wyglądają aż za dobrze. Wynika to z cech zwierzęcia.

 

Wolny wybieg

Interweniujący w Gazecie Jarosławskiej upominając się o los krów wykazali się empatią. Zwrócili uwagę na warunki, które według nich były tragiczne. Dzięki takim ludziom nie umykają sprawy, które trzeba napiętnować. W tym przypadku z tłumaczeń hodowcy wynika, że zalecenia służb weterynaryjnych spełnia.

Hodowla zwierząt na wolnym wybiegu przez cały rok budzi kontrowersje, a czasem sam widok krowy, która nie zawsze jest czysta, kojarzy się z brakiem higieny w gospodarstwie. Warto jednak brać pod uwagę, że warunki hodowli powinny być dostosowane do potrzeb zwierząt, a nie wzorowane na naszych wymaganiach.

erka