Pół wakacji za nami, pół litra przed nami

Połowa wakacji minęła. Dla uczniów szybko, tak bywa jeśli czeka nas jakaś niezbyt przyjemne doświadczenie, a dla większości takie jest chodzenie do szkoły. Nie odpowiada im uczenie siebie, ale być może to nie ich wina, skoro główną zasadą życia w szkole to „zdać, zakuć, zapomnieć”, a to już wynika nie z postawy ucznia, ale często z materiału szkolnego, który jest równie życiowy, co zeszłoroczny śnieg. Dodatkowo, ilość informacji, które musi sobie uczeń przyswoić jest tak duża, że właściwie szkoła uczy głównie tego, jak się prześlizgiwać, kombinować i jako tako przechodzić z klasy do klasy. Także, jeszcze miesiąc i kolejny maraton nieprzespanych nocy i nerwów albo totalnej olewki i bimbania.

 

Dla ludzi dorosłych i pracujących wakacje właściwie nie oznaczają nic, może poza kilkoma tygodniami urlopu, na który się czeka i czeka i czeka… no chyba, że ktoś ma satysfakcjonującą pracę, to wtedy tylko czeka. Do tego dobrze byłoby trafić na pogodę, a ta bywa różna. Politycy i modni ekolodzy zwalą to na zmiany klimatyczne i to nasza wina, bo jeździmy autami i oddychamy. Ach, jeszcze niektórzy mają czelność palić drewnem w kominku, przecież to takie nieekologiczne! Na całe szczęście mają na to lekarstwo, tylko my, zwykli ludzie, musimy wydać na to dużo pieniążków. No, ale czego się nie robi, żeby mieć poczucie, że robi się w życiu coś dobrego i słusznego.

 

Druga część wakacji, sierpień, to jest ważny okres w roku. Początek to Powstanie Warszawskie. Dla wielu niepotrzebny rozlew krwi. Trudno przewidzieć co by się działo, gdyby Powstanie nie wybuchło, ale trzeba pamiętać o jednym; słuszności walki nie możemy rozstrzygać tylko wygraną bitwą, bo nie zawsze zwycięzcy mają rację. Walka o najwyższe dobra, a takim jest wolność, bardzo często jest z góry skazana na porażkę. Czy to jednak oznacza, że trzeba się poddać i nie próbować? Niech każdy odpowie sobie sam, pamiętając, że bardzo łatwo oceniać coś, co się wydarzyło, kiedy znamy tego skutki. Perspektywa z serca wydarzenia, w którym się uczestniczy jest zupełnie inna. Nie łudzę się, że dziś społeczeństwo jest zdolne do poświęceń w imię wyższego dobra, choć tak naprawdę, to takie rzeczy dopiero wychodzą w praniu. Ciekawe, czy w tym roku zabrzmią syreny, czy może wciąż boimy się, że pamięć o polskich męczennikach może wywołać u kogoś niepokój…

 

Sierpień to miesiąc trzeźwości. Wiele osób bagatelizuje alkohol i opłakane skutki jego nadużywania, ponieważ jesteśmy od lat nim otoczeni. Wielu ludzi od dziecka się uczy, że na urodzinach musi być wódeczka. Że jak się z kimś umawia, to musi być na piwo. Że jeśli jest organizowana impreza studencka, to sponsorem musi być jakiś browar. Jeśli dostałeś pracę to pijesz, jak cię z niej wywalili to pijesz. Jak się stresujesz to pijesz, a jak się dobrze bawisz to pijesz. Kiedy takie prawdy otaczają człowieka przez pokolenia, to trudno się dziwić, że przeciętny konsument wroga widzi wszędzie tylko nie tam, gdzie jest naprawdę. Jeżeli ktoś jednak zagłębi się w temat, to zauważy, że wystarczy, żeby jedna osoba w rodzinie nadużywała alkoholu, żeby skutki dotknęły kilka pokoleń do przodu. Trudno jednak na ten temat rozmawiać publicznie, skoro procenty są tak zakorzenione w codzienności. A jak już się zacznie, to powiedzą, że wszystko jest dla ludzi i pić trzeba umieć, tylko z umiarem.

 

Zdecydowanie jednak umiar by się nam przydał. Prawa i lewa strona polityczna gra przed wyborami na emocjach i stara się zyskać wyborców. A my tańczymy, jak oni nam zagrają. Ludzie przeciwko ludziom, w myśl zasady „dziel i rządź”. Najgorsze jest jednak, że kiedy ktoś chciałby być pośrodku, to wyznawcy jednej i drugiej strony go zniszczą. Tego pewnie nawet Powstańcy Warszawscy nie przewidzieli. Ot, był sobie kraj, był sobie kraj, jak śpiewał Jacek Kaczmarski.

 

Sebastian Niemkiewicz