Krzyże i kapliczki przydrożne często są jedynymi śladami po dawnych mieszkańcach miejscowości. Na obiektach możemy odnaleźć inskrypcje z imionami i nazwiskami fundatorów, czasem też intencję, czy rok powstania obiektu, Bywa tak, że i te ślady zaciera czas. Tak jest w przypadku krzyża w Krzeczowicach, który znajduje się na prywatnej posesji przy drodze, za miejscowym cmentarzem. Stoi za ogrodzeniem, na rogu nowocześnie urządzonego ogrodu. Miejscowi nie znają historii jego powstania, fundator nie jest znany. Obiekt ten nie został też opisany w żadnej publikacji. Pozostaje poszukanie odpowiedzi na pytania dotyczące krzyża, na nim samym. Został wykonany z piaskowca. Jego ramiona są ozdobnie ścięte. W górnej części wykuto tabliczkę z napisem INRI. Wizerunek ukrzyżowanego Jezusa jest dosć mocno zniszczony, ale i tak można stwierdzić, że został pięknie wykonany przez rzeźbiarza. Delikatnie wykonana korona cierniowa jest już ledwo widoczna. Nad głową postaci, w okręgu możemy dopatrzeć się jeszcze wizerunku krzyża. dolna część postaci jest najbardziej zniszczona. Nie ma części nóg ze stopami. Poniżej krzyża na postumencie ozdobionym łukowym gzymsem i postacią, prawdopodobnie Maryi, znajduje się płycina. Częściowo widoczna jest na niej inskrypcja. To, co można jeszcze odczytać, brzmi: „NA CZEŚĆ I NA CHWAŁĘ PANU BOGU …”
Tylko tyle i aż tyle. Intencja fundatora, czy fundatorów przetrwała do naszych czasów. – Odczyściliśmy dół krzyża i widać, że jest z piaskowca. Chcemy go odnowić, ale górna część jest na tyle zniszczona, że musi to zrobić ktoś, kto się na tym zna, jakiś fachowiec. Warto przywrócić pierwotny wygląd postaci i krzyża. Widać, że krzyż był klejony, bo był złamany. W miejscu złamania jest beton. Ktoś musiał wjechać lub uderzyć w ten krzyż. Postać Jezusa nie ma stóp, pewnie odpadły, gdy krzyż został złamany. Pod gzymsem były druciki, haczki, pewnie po to, by ustroić krzyż kwiatami – mówią właściciele posesji, gdzie znajduje się obiekt.
Marcin Sobczak
