Posesję pani Kazimiery od lat zalewa woda opadowa spływająca z ul. Szczytniańskiej. Mieszkanka Jarosławia ma już tego dość. Chce, aby zarządca drogi definitywnie rozwiązał ten problem. – Zrzucanie winy na innych nic tu nie da. Potrzebne są działania – mówi kobieta.
Pani Kazimiera mieszka przy ul. Kopcia w Jarosławiu. Jej posesja poniekąd sąsiaduje z ul. Szczytniańską, którą zarządza powiat. Choć od głównej drogi dzieli ja zarówno pole uprawne, jak i niezagospodarowana działka, jej podwórko (a w przeszłości także dom) non stop jest podtapiane przez wody opadowe spływające m.in. z ul. Szczytniańskiej.
– Proszę zobaczyć ten wąwóz. Ile wody musi płynąć w kierunku mojego domu, skoro w ziemi powstała tak duża wyrwa? – zastanawia się zrozpaczona kobieta, pokazując to, czego (podczas czwartkowej burzy, która nad ranem przeszła nad Jarosławiem), dokonała siła żywiołu.
Pani Kazimiera zwraca też uwagę na stojący przy ul. Szczytniańskiej beczkowóz, który wypompowuje wodę. Zastanawia się, która to już beczka tego dnia. – Kiedyś Powiatowy Zarząd Dróg bardziej tego wszystkiego pilnował. Przejeżdżali bez mojej interwencji i wypompowywali wodę. Teraz czekają na moje zgłoszenie. Rozumiem, że jest to w moim interesie, bo to mnie zalewa, ale są różne sytuacje w życiu. Człowiek nie zawsze jest w stanie tego przypilnować – mówi mieszkanka ul. Kopcia.
Dzieje się tak od lat
Pani Kazimiera z problemem podtapiania swojej posesji boryka się już od około 14 lat. Wyniknął on wraz z przebudową ul. Szcztytniańskiej. Po śmierci męża musi mierzyć się z nim sama. Każda chmurka zwiastująca opady wywołuje u niej niepokój, ponieważ wie, że nieodzowna może być pomoc strażaków. Jak mówi, najgorsze są noce. – W dzień przyjedzie straż pożarna i odpompuje wodę, a w nocy nikt nie przyjedzie – zauważa mieszkanka ul. Kopcia.
Działka pani Kazimiery na całej jej długości jest okopana rowami. Mimo to woda i tak przedostaje się na jej podwórko, niszcząc wszystko co się na nim znajduje. – Proszę zobaczyć jak wygląda mój ogródek – moje królestwo. Grządki, kwiaty, warzywa – wszystko pływa. Człowiek wiele pracy wkłada w to, by wyhodować coś swojego, ekologicznego (bez oprysków i nawozów), a tu w jednej chwili spłynie taka woda z ulicy, z ropą i spalinami, która wszystko zniszczy – żali się pani Kazimiera.
Woda, która po ostatniej ulewie zalała podwórko pani Kazimiery, nie oszczędziła też oczek wodnych, które mieszkanka Jarosławia ma na swojej posesji. – Brudnej wody napłynęło tyle, że w ogóle nie widać ryb. Kilka lat temu przez takie coś padły nam wszystkie rybki. Boję się, że znów tak będzie – mówi zmartwiona.
Brak zdecydowanych działań
Pani Kazimiera o poprawę sytuacji w swoim miejscu zamieszkania walczy od przeszło dekady. Przed laty, gdy sytuacja była o wiele poważniejsza i zalewało jej dom, wygrała nawet batalię sądową. – Wypłacili mi wysokie odszkodowanie. Wówczas zabezpieczyliśmy dom, nie zalewa mi już piwnicy, ale problem podwórka nadal pozostaje. Już od jakiegoś czasu obiecują mi, że wodę, która tu spływa wyprowadzą do Miłki, ale lata lecą i do tej pory nic nie zostało zrobione – mówi nasza rozmówczyni.
Zarządca drogi tłumaczy
W sprawie podtapiania podwórka pani Kazimiery skontaktowaliśmy się z Powiatowym Zarządem Dróg. Paweł Tworek, dyrektor PZD zapewnia, że ulica Szczytniańska została przebudowana zgodnie z dokumentacją techniczną. Informuje też o działaniach podjętych przez PZD.
– Z chwilą pojawienia się problemu zalewania posesji pani K. Leja zostały wybudowane trzy studnie chłonne, z których każdorazowo po obfitych opadach deszczu wypompowywana jest woda. Jednocześnie informujemy, że w roku 2022 została zlecona do wykonania dokumentacja techniczna na wykonanie kanalizacji deszczowej mającej na celu odprowadzenie wody z części ulicy Szytniańskiej oraz ul. Kopcia – wyjaśnia P. Tworek.
Dyrektor PZD nadmienia równocześnie, że na posesję pani Kazimiery w trakcie opadów deszczu dostaje się również woda płynąca ulicą Kopcia. Z tym stwierdzeniem mieszkanka Jarosławia nie do końca się jednak zgadza. Uważa, że jest to zrzucanie winy na innych. Jej zdaniem większym problemem jest ulica Szczytniańska.
Jakie zatem kroki podejmą zarządcy dróg? Czy pani Kazimierze będzie dane uprawiać swój ogródek bez obaw, że za chwilę wszystko zostanie w nim zniszczone? W powyższej sytuacji nie pozostaje nic innego, jak tylko mieć nadzieję, że zlecona do wykonania dokumentacja techniczna jak najprędzej doczeka się realizacji.
EK