Wirus, amantadyna i doktor Bodnar

Pandemia nie zwalnia. Liczba zakażonych koronawirusem jest wciąż wysoka. Potwierdzonych przypadków mamy wprawdzie mniej, ale mniej jest też testów. Zatrważające, jest to, że ponad 40 procent badanych ma wynik pozytywny. Szczepionka powinna być już niedługo, ale lepiej nie wiązać z nią zbyt daleko idących nadziei. Z kolei opublikowane przez przemyskiego lekarza informacje o leczeniu COVID-19 wywołały tylko potężną zawieruchę w środowisku lekarskim.

 

Piątkowy komunikat Wojewódzkiej Stancji Sanitarno Epidemiologicznej w Rzeszowie informuje o dwóch ogniskach koronawirusa w powiecie jarosławskim. Pierwsze jest w Domu Pomocy Społecznej w Moszczanach. Potwierdzono tam 47 pozytywnych przypadków zakażenia SARS CoV-2, w tym u 37 pensjonariuszy i u 10 osób z personelu medycznego. W Schronisku dla kobiet im Brata Alberta w Jarosławiu w wyniku przeprowadzanych badań łącznie potwierdzono 18 pozytywnych przypadków zakażenia SARS CoV-2, w tym u 16 podopiecznych i u 2 osób z personelu.

Niedzielny raport WSSE dotyczący ilości zakażeń mówi o 926 przypadkach w województwie. W powicie jarosławskim odnotowano 37, a w powiecie przeworskim 31. Poniedziałkowy informacja mówi o 842 potwierdzonych przypadkach. W powiecie jarosławskim zanotowano ich 23, w powiece przeworskim 24.

 

Leczenie COVID-19 w 48 godzin

Dr Włodzimierz Bodnar, pulmonolog z przemyskiej przychodni opublikował pod koniec października wyniki leczenia chorych na koronawirusa zapewniając, że przy zastosowaniu amantadyny można pokonać chorobę w dwie doby. Udokumentował około 100 przypadków wyleczeń w okresie od lutego b.r. W tym swoją walkę z COVID-19. Informacje o metodzie przemyskiego lekarza szybko rozeszły się po całym kraju, a temat okazał się być bardzo kontrowersyjny.

– Obecnie w Polsce wielu lekarzy leczy swoich znajomych, bliskich a nawet pacjentów według moich schematów – z bardzo dużym powodzeniem. Zarówno w ramach opieki POZ jak i szpitalnej. Są to już setki lekarzy, tysiące pacjentów. Otrzymuję mnóstwo doniesień z całej Polski oraz z zagranicy. Niestety, środowisko lekarskie jest tak zastraszone (patrząc co mnie spotyka), że boi się oficjalnie zabrać głos w tej sprawie – czytamy w oświadczeniu dr W. Bodnara opublikowanym 6 listopada.

Przemyski lekarz publikuje opisy przypadków oraz przedstawia schemat leczenia COVID-19 i zasady postępowania, a nawet zalecane dawki leku. Opisuje też specyfikę choroby, zastrzeżenia i obecny stan leczenia. Przedstawia też relację wyleczonych.

Początkiem ubiegłego tygodnia dr W. Bodnar zwraca się do Ministerstwa Zdrowia z apelem o podjęcie natychmiastowych decyzji, w kwestii zamówienia do kraju wystarczającej ilości leku – chlorowodorku amantadyny. – Chwilowy spadek zgonów mimo ciągle zwiększającej się ilości zachorowań jest efektem stosowania amantadyny przeze mnie i lekarzy, którzy leczą w Polsce zgodnie z moimi schematami – uzasadnia.

O jego metodzie jest coraz głośniej. Pojawiają się reportaże w ogólnopolskich mediach, dyskutują o niej specjaliści. Słychać zdania o nieskuteczności leczenia jego metodą.

W ubiegły piątek przemyski lekarz oświadcza – w związku z ciągle negatywnym nastawieniem do mojego, w 100% skutecznego sposobu leczenia COVID-19, od dzisiaj nie będę udzielać żadnych konsultacji ani tele porad dla nowych bez badania pacjentów na miejscu. Będę dalej skutecznie leczył, ale tylko pacjentów, których będę badać osobiście i nadzorować leczenie w Przychodni Lekarskiej Optima. Nadal będę udzielać porad dla lekarzy, którzy chcą skutecznie leczyć pacjentów chorych na COVID-19.

Jednym z powodów jest informacja przekazana mu przez dr Jana Grzesiowskiego, eksperta Naczelnej Izby Lekarskiej do walki z COVID-19, że w przypadku śmierci choć jednej osoby, którą leczył, nawet jeśli ten zgon nie jest związany z COVID-19, czy podawaniem amantadyny, zostanie pociągnięty do odpowiedzialności.

 

Coraz więcej kontrowersji pojawia się w związku z zagrożeniem koronawirusem i obostrzeniami związanymi z pandemią, a COVID-19 na razie nie zwalnia.

 

erka, Fot. screen TVN Uwaga.