– Ja jestem od spraw najważniejszych, a moja żona od drobiazgowych – brzmiała ostatnio zasłyszana przeze mnie recepta na długoletnie pożycie małżeńskie. Po chwili owa wypowiedź została oczywiście uzupełniona o zdanie, że sprawy najważniejsze przez ostatnie pięćdziesiąt lat w małżeństwie wypowiadającego je mężczyzny się na szczęście nie zdarzały. Niemniej jednak jakiś sposób na przetrwanie to był. Gorzej jest w sytuacji, kiedy nie ma żadnej koncepcji, a przykładów takich sytuacji można podać tysiące. Brak konsekwencji w działaniu, czy szeroko pojętym zarządzaniu zauważyć można w bliższej lub dalszej okolicy. Tak to już jest, że jedno się mówi, a drugie się robi. Walczy się o poprawę powietrza, a pozwala się palić byle czym. Pozbywa się kogoś, by posadę mógł objąć ktoś. Remontuje się coś, o co później znów się nie dba.
Na szczęście wakacje się zaczęły. Można odpocząć w sposób, jaki kto lubi. Uczniowie mają wolne, mogą cieszyć się beztroską. Rodzice głowią się nad tym, co z dziećmi począć, by czasu przed ekranami nie marnowały. Wspominają czasy, kiedy sami byli dziećmi, jak wspinali się po drzewach, taplali się w błocie czy biegali boso po trawie, żałując przy tym, że ich dzieci takich wspomnień nie będą miały.
Wakacje to także czas wyjazdów. Raz w roku przychodzi bowiem taki moment, że można rzucić wszystko i udać się w nieznane. Spędzić kilka nocy w nieswoim łóżku, zapłacić krocie za smakowitą rybkę „prosto z Bałtyku”, która przez kilka ostatnich lat kisiła się w zamrażalce. Można też się nieco upić, wychodząc z założenia, że przez cały rok właśnie o tym się marzyło. Ważne, by odpocząć, a potem z chęcią wrócić do swoich obowiązków, które przecież w gruncie rzeczy nawet się lubi.
Informacja o ostatnich odkryciach na jarosławskim Rynku szybko obiegła lokalne media. Furorę zrobiła zwłaszcza butelka po piwie pochodząca z XIX wieku, która została znaleziona podczas wykopalisk. Nagle okazuje, że niegdyś nic nie warty śmieć, który powinien trafić do kosza, dziś świadczy o naszej historii. Pokazuje też, że miłośników dobrych trunków przed laty też nie brakowało.
Nastroje w narodzie niestety cały czas marne. Wszystkiemu winna inflacja. Jej winowajców zazwyczaj szuka się w obozie przeciwnym. Złotych środków na walkę z nią na razie nie widać, choć rządzący podejmują działania, by jej zapobiegać. Prezydent prosi, byśmy zęby zacisnęli i optymistami byli. Wierzy, że damy radę, że przetrwamy. Nigdy przecież nie jest tak źle, żeby gorzej, być nie mogło. Starsi chyba najlepiej pamiętają, jak ciężko kiedyś było. Niejeden starszy człowiek zapewne opowiadał, jak to było, gdy jedzenia w domu brakowało, prosząc zapewne w myślach by jego dzieci i wnuki, które tych opowieści słuchają, nigdy podobnych czasów nie doczekały.
Ewelina Kłak