W krajobrazie naszego regionu możemy odnaleźć wiele obiektów małej architektury sakralnej, których historia powstania została zapomniana, ale pojawiają się w jej miejsce różne legendy. Tak też jest w przypadku krzyża Męki Pańskiej, który znajduje się przy ul. Wolności w Kańczudze. Nie trudno go zauważyć. Stoi przy drodze, na prywatnej posesji, tuż za ogrodzeniem. Podejście do niego wyłożone jest współczesną kostką brukową. Jest to metalowy, kuty krzyż. Na nim umieszczony jest wizerunek ukrzyżowanego Jezusa, ze stopami osobno przybitymi do krzyża. Poniżej przymocowana jest tabliczka, na której nieraz możemy odnaleźć informacje o fundatorze czy dacie powstania obiektu. W tym przypadku nie doszukamy się jednak takich informacji. Można natomiast powiedzieć, że krzyże takie takie powstawały w II połowie XIX wieku i stawino je do początku XX wieku. Krzyż ten zwraca na siebie uwagę, tym, że umocowany jest w głazie, jak mówia miejscowi – wbity jest w głaz. Widać, że jest zadbany. Oplataja go kolorowe, sztuczne kwiaty. U podstawy krzyża kwiaty te tworzą wianek. Przed głazem ustawione są donice z żywymi kwiatami. Krzyż ten owiany jest mgłą tajemnicy i obrósł fantazyjnymi opowiadaniami. Oto jedno z nich – „Diabeł rzucał tutaj kamienami i go ukrzyżowano”. Ta krótka legenda tłumaczy znaczenie głazu pod krzyżem. Nie jest to jedyna legenda o diable w okolicy. W pobliskich Urzejowicach, w podworskim parku, również znajduje się głaz, pod którym jak opowiadają miejscowi, uwięziono diabła. Odłóżmy jednak legendy na bok. Co mówią miejscowi na temat powstania tego krzyża na głazie? – Trudno powiedzieć, kto ufundował krzyż. Mieszkała tutaj w drewnianym dworku, siostra Kellermana, właściciela Kańczugi, który miał pałac w Żuklinie, ale czy to ona go ufundowała, tego nie wiem. Krzyż ten najpierw był po drugiej stronie wjazdu. Został naprawiony, bo był złamany i przeniesiony na obecne miejsce – mówi jeden z mieszkańców Kańczugi. Urokliwy, kuty krzyż na głazie skrywa swoją tajemnicę. Jest zadbany i zaopiekowany.
Marcin Sobczak