Kapliczka Matki Bożej Fatimskiej w Studzianie

Nietuzinkowa kapliczka znajduje się niedaleko ronda w Studzianie. Stoi w ogrodzie, na prywatnej posesji. Jest wysoka i z daleka rzuca się w oczy. Na trzystopniowej podstawie i klinkierowym postumencie umocowana jest przeszklona skrzynka, wykonana z drewna. Zwieńczona jest strzelistym, dwuspadowym daszkiem pokrytym blachodachówką. Pod szczytem przymocowany jest krzyż z wizerunkiem ukrzyżowanego Jezusa. We wnęce natomiast mieści figura Matki Bożej Fatimskiej. Po jej bokach ustawione są figurki aniołów. Nie brakuje też pięknych, pękatych kwiatów pod stopami Maryi. Kapliczka nie jest zabytkowa, gdyż powstała niespełna kilka lat temu. Jednak historia jej powstania z pewnością warta jest uwagi. Powstała bowiem jako votum dziękczynne i jest symbolem głębokiej wiary fundatora. – Kapliczka ta powstała jakieś siedem czy osiem lat temu. Wszystko zaczęło się od tego, że pewnej nocy dostałem, jak sie okazało ostrego zawału serca. Było już po północy. Zostałem zawieziony do szpitala w Przeworsku. Tam na pogotowiu powiedzieli, że trzeba jechać natychmiast do szpitala w Rzeszowie. Dusiłem się i pamietam, że podawali mi tlen. Przyjazdu do rzeszowskiego szpitala już nie pamietam. Mój stan był ciężki. Wyszedłem jednak z tego. Tuż przed wyjściem ze szpitala miałem sen i przed oczyma widziałem taką kapliczkę, jaka teraz stoi u mnie w ogrodzie, z figurą Matki Boskiej Fatimskiej. Upłynęło kilka dni i znów we śnie widziałem to samo. Postanowiłem więc ją wybudować, jako votum dziekczynne za to, że doszedłem do zdrowia po zawale. Taką widziałem we śnie i taką wybudowałem – mówi Stanisław Kulpa, mieszkaniec Studzianu, który nie tak dawno skończył 85 lat.

Kapliczka pieknie prezentuje się przy drodze. Jest zadbana i otoczona opieką. Niedaleko niej znajdują się dwie inne kapliczki z równie interesującymi historiami, ale o tym innym razem.

 

Marcin Sobczak