27 stycznia na terenie byłego obozu koncentracyjnego w Auschwitz odbyły się obchody 80. rocznicy jego wyzwolenia. Wzięli w nich udział m.in. byli więźniowie, którym udało się przeżyć w tym piekle na ziemi. Z Jarosławia obecnie nikt już nie żyje z więźniów KL Auschwitz, zwłaszcza z pierwszego transportu. Wśród wywiezionych 14 czerwca 1940 roku do obozu był Henryk Wlazło, numer obozowy 533. Urodził się 2 maja 1919 roku , mieszkał w Jarosławiu przy ulicy Pruchnickiej. Został aresztowany 5 maja 1940 roku wraz ze swoim bratem Bronisławem. W obozie przeżył wszystkie obozowe kary, łącznie z karną kompanią do której dostał się przez pomyłkę. Pomylono go z numerem 555. Już na samym początku, na przywitanie dostał 75 buków. Sprawa później się wyjaśniła, ale nie było odwrotu i dla przykładu został skierowany do kompanii, z której praktycznie nikt nie miał prawa wyjść. Nie ominął go też słupek, wieszanie na rękach wygiętych do tyłu, podciągniętych na łańcuchu do góry. Uderzeń nie sposób zliczyć, to była zwykła codzienna dawka. Pracował na różnych stanowiskach m.in. był sekretarzem bloku komanda „Kruppa”, pisarzem na bloku nr 16. Pracował również w obozowej oborze, gdzie była możliwość zdobycia pożywienia. Henryk wlazło pracował również w stolarni, gdzie robił trumny. Dobrze zapamiętał fakt, który sprawił mu ogromną satysfakcję z powodu upadku swoich prześladowców. Tym przypadkiem była kradzież przez kapo dużego psa komendanta i przeznaczenie go na znaczny posiłek, w który Wlazło także uczestniczył. Nie mogąc ustalić winowajcy kradzieży, decyzją komendanta została zorganizowana musztra sportowa dla wszystkich kapo. Zapewne był to niezapomniany widok, gdy prześladowcy więźniów trzymając jeden za drugiego w rzędzie zębami spodni poprzednika skakali żabką , szczekając przy tym. Gdy w 1944 roku Niemcy zaczęli masowo ewakuować stare numery do innych obozów Wlazło wyjechał przedostatnim transportem z Auschwitz do Flossenbürga, następnie dostał się do Leitmeritz, gdzie pracował przy wykuwaniu sztolni do produkcji samolotów. Był to jeden z najtrudniejszych obozowych okresów. Przeżywał wówczas ciężki kryzys. Był przekonany, że to już koniec. Zobojętniał na wszystko co go otaczało. Z pomocą przyszedł mu kolega z KL Auschwitz i wyciągnął go z tej ciężkiej pracy. Po wyzwoleniu przebywał na kwarantannie w praskim szpitalu. Stamtąd powrócił do ojczyzny. Osiadł wraz z żoną na stałe w Strzeszynie koło Biecza. Brat jego, Bronisław z którym został aresztowany zmarł w obozie Neuengamme – Hamburg 14 maja 1944 roku nie doczekawszy wyzwolenia.
Jarosławskie Stowarzyszenie „ Ocalić Przeszłość dla Przyszłości”