Czasem cudowne, a czasem nie do wytrzymania

Historia dzieci z rodzin zastępczych, to historia o osobach, które nie zaznały miłości i bezpieczeństwa wtedy kiedy tego najbardziej potrzebowały – czyli w dzieciństwie. To również historia ich rodziców biologicznych, których los nierówno potraktował. 30 maja obchodzony był Dzień Rodzicielstwa Zastępczego, święto którego celem jest promowanie i rozwijanie rodzinnej pieczy zastępczej w Polsce. O rodzicielstwie zastępczym rozmawiamy z „mamą zastępczą”- Joanną Kiszka.

 

Pani Joanno, jak się pani czuje jako mama zastępcza?

– Myślę, że jak każda zwyczajna mama. Są chwile, kiedy jestem pełna entuzjazmu, patrząc na przyjęte przeze mnie dzieci, ale są i momenty, kiedy dotyka mnie zmęczenie, poczucie ,,syzyfowej pracy” i taka ludzka bezradność.

Stanowi pani wieloletnią rodzinę zastępczą zawodową, jak to w rzeczywistości wygląda, jak to się zaczęło?

– Tworząc zawodową rodzinę zastępczą, miałam doświadczenie; pracowałam wcześniej czternaście lat w placówce opiekuńczo – wychowawczej. Dzięki temu zdołałam poznać ,,cienie i blaski” opieki nad dzieckiem pozbawionym właściwej troski ze strony biologicznych rodziców. W moim przypadku zaczęło się od marzenia, by do swojego domu przywieźć czwórkę dzieci i tak na serio się nimi zająć. To marzenie doprowadziło mnie najpierw do ośrodka na szkolenia, potem aż w rejony łódzkie, do pogotowia opiekuńczego, gdzie mieszkały dzieci czekające na rodziny zastępcze. Zajmuje się tym już ponad jedenaście lat. Mam pewność, że dzieci, które wychowuję, są tymi dziećmi, które miały właśnie u mnie znaleźć swój dom i bezpieczeństwo. Gdy je wiozłam do domu, miały po kilka lat – były przestraszone i nieufne. Dziś już na dobre ,,wrosły” w rodzinę. Są jak inne dzieci, czasem cudowne, a czasem nie do wytrzymania (śmiech – przyp. red). Prowadząc zawodową rodzinę zastępczą czuję, że jestem na ,,swoim miejscu”. To droga, na której nie brakuje wyzwań i porażek.

 

Co jest najtrudniejsze w wychowywaniu dzieci – jako rodzina zastępcza?

– Trudności powielają się z tymi, które dotykają biologicznych rodziców. Trudne są chwile, gdy dziecko choruje i gdy spotykają je porażki. Trudne jest przyjęcie tego, że stanowczo za szybko rosną. Trudno jest, gdy dojrzewają i wymagają od nas nadludzkiej wręcz cierpliwości. Trudne jest pogodzenie się z faktem, iż choćbyśmy nie wiem jak chcieli, nie przeżyjemy za nich życia. Zrobią to po swojemu. Czas ich pójścia w dorosłe życie też nie należy do łatwych.

Nam, zastępczym rodzicom dochodzi jeszcze borykanie się z przeróżnymi deficytami dzieci, z ich poranieniami, które ,,zrzucają” na nas, bo jesteśmy najbliżej. Musimy zadbać o właściwy kontakt z rodziną biologiczną i o to, by dzieci zaakceptowały fakt, że nie wychowują się jak ich rówieśnicy w biologicznych rodzinach, by nie czuły się gorsze.

Ostatnio dużo mówi się o FAS-D (płodowy zespół alkoholowy – przyp. red) u dzieci.

– Spośród czwórki dzieci objętych moją opieką, jedno ma zdiagnozowany FAS. Jest to dziecko wymagające stałej kontroli, czuwania, mobilizowania do nauki, do wykonywania swoich obowiązków. Jest to jednocześnie bardzo wrażliwe, gotowe do pomocy o każdej porze dnia i nocy. Każde dziecko ma prawo do tego, by je kochać i się o niego troszczyć. Jednak nie każdy dorosły potrafi podołać opiece nad takim dzieckiem. To wielkie wyzwanie.

 

Jakie są pozytywne aspekty wychowywania dzieci w rodzinie zastępczej?

– Dla dziecka bez wątpienia pozytywnym aspektem jest to, że ma poczucie bezpieczeństwa, troskę i warunki do normalnego rozwoju. Rodzina zastępcza w sytuacji, kiedy zawodzi opieka biologicznych rodziców, jest zdecydowanie lepsza, niż jakakolwiek opieka instytucjonalna. Rodzicom zastępczym natomiast wychowanie dziecka daje nie tyle poczucie pomocy pokrzywdzonemu dziecku, zrobienia w życiu czegoś wartościowego, ile możliwość ćwiczenia się w cierpliwości i tolerancji.

 

Jakiej pomocy w pani opinii potrzebują najczęściej rodziny zastępcze ?

– Mając kontakt z rodzicami zastępczymi wiem, że najczęściej skarżą się na brak zrozumienia potrzeb swoich dzieci w środowisku szkolnym, na brak specjalistów, na bezradność wobec niewłaściwych zachowań przyjętych dzieci i na kwestię finansową.

 

Powszechnie wiadomo, że brakuje chętnych do sprawowania funkcji rodziny zastępczej, co jest tego powodem?

– Według mnie powodów jest wiele. Jednym z nich jest z pewnością konsumpcyjny styl życia, w którym wyznacznikiem wartości stały się dobra materialne i wygodnictwo. Innym powodem są obawy ludzi przed tym, że nie sprostają wyzwaniu, które niesie ze sobą przyjęcie do swojego domu dziecka niejednokrotnie obarczonego różnorodnymi deficytami. Innym powodem jest poczucie, że wsparcie finansowe nie wystarczy na fachową pomoc dziecku. Powodem jest też obawa, czy się autentycznie pokocha obce biologicznie dziecko i jak będzie wyglądać współpraca z jego biologiczną rodziną.

 

O czym rodziny powinny pomyśleć, zanim podejmą się tej funkcji?

– Uważam, że najważniejsze jest uświadomienie sobie faktu, iż dziecko nie jest sposobem na kompensowanie swoich niedoborów miłości, akceptacji, dowartościowania, ratowania rodziny itp. Tak więc rodzice zastępczy powinni być po prostu dojrzali i odpowiedzialni.

 

W Polsce system wsparcia rodzin zastępczych ma swoje ograniczenia, na czym należałoby skupić uwagę, by wesprzeć już istniejące rodziny zastępcze?

– Niezmiernie ważne jest zaplecze w postaci specjalistów. Wielu rodziców zastępczych ,,rozbija się”, poszukując profesjonalnej pomocy przede wszystkim psychologicznej i psychiatrycznej. Brakuje ośrodków, które mając fachowców, tj. lekarzy, terapeutów, rehabilitantów, całościowo diagnozowałyby dzieci. Ograniczeniem jest także opieszałość w regulowaniu sytuacji prawnej dzieci, niekiedy niewystarczając eśrodki finansowe przysługujące dzieciom na utrzymanie- szczególnie w takich przypadkach, gdy dziecko potrzebuje intensywnej rehabilitacji, no i częsty problem w relacjach z ich rodzinami biologicznymi. Warto byłoby też zadbać o możliwość integracji rodziców zastępczych na terenie powiatu i poza nim poprzez np. wspólne wyjazdy.

 

Z jakiej pomocy – w tym finansowej – może skorzystać rodzina zastępcza zawodowa, czy ma jakieś dodatkowe wsparcie?

– Rodzina zastępcza zawodowa to typ rodziny, której pracą zawodową jest wychowywanie dzieci i z tego tytułu otrzymuje wynagrodzenie nie mniej niż 4100 zł brutto. Podstawowym wsparciem jest comiesięczne świadczenie na pokrycie kosztów utrzymania dziecka w rodzinie zastępczej. Poza tym można otrzymać jednorazowe świadczenie na pokrycie niezbędnych kosztów związanych z potrzebami przyjmowanego dziecka, dofinansowanie do wypoczynku poza miejscem zamieszkania dziecka czy świadczenie na pokrycie kosztów związanych z wystąpieniem zdarzeń losowych lub innych zdarzeń mających wpływ na jakość sprawowanej opieki. Dodatkowo rodzinom zastępczym zawodowym funkcjonującym w naszym powiecie przysługują świadczenia fakultatywne tj. środki finansowe na utrzymanie domu jednorodzinnego, świadczenie na pokrycie kosztów związanych z przeprowadzeniem niezbędnego remontu lokalu mieszkalnego czy możliwość zatrudnienia osoby do pomocy przy sprawowaniu opieki nad dziećmi i przy pracach gospodarskich. Wymienione świadczenia stanowią dodatkowe wsparcie finansowe realizowane za zgodą Zarządu Powiatu Jarosławskiego oraz Starosty Jarosławskiego. Ponadto rodziny zastępcze objęte są wsparciem koordynatora rodzinnej pieczy zastępczej oraz psychologa Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Jarosławiu.

 

Dziękuje za rozmowę

 

Rodzina zastępcza to wybór drogi życiowej, szansa, by dać coś z siebie drugiemu człowiekowi. Wielu z nas może być rodzicem zastępczym – przyjdź, zadzwoń i zapytaj. Postaramy się odpowiedzieć i rozwiać wszelkie wątpliwości.   

 

Dane do kontaktu:

Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Jarosławiu

Ul. Jana Pawła II 17

37-500 Jarosław

sekretariat@pcpr-jaroslaw.pl

tel. 16 624 62 85